Melancholia sukuba – Richelle Mead


Moim dziwnym guilty pleasure jest wracanie jako dorosła do pozycji, które poznałam i wchłonęłam w wieku nastoletnim, gdy panowała moda na Zmierzch i inne powieści, przez które teraz czuję dreszcz żenady. O ile do twórczości Stephanie Mayer nie mam zamiaru już wrócić i wystarczy mi przeczytanie tej „wampirowej Biblii”, tak w moje ręce kolejny raz wpadła „Melancholia sukuba” autorstwa Richelle Mead. Pierwszy cykl o Georginie Kincaid to książka, po której lekturze trudno cokolwiek powiedzieć o odczuciach. 

Sukub to postać, która w demonologii przedstawiana jest jako niezwykle piękna kobieta, nawiedzająca we śnie mężczyzn i kusząca ich współżyciem seksualnym. Właśnie w taki sposób „zasilają się”, wysysając energię życiową od swoich ofiar. Georgina świadoma jest swojej atrakcyjności i tego, jak działa na mężczyzn. Z drugiej strony jednak nienawidzi siebie za to, kim jest i za wszelką cenę pragnie normalnego życia, a praca w księgarni ma jej zapewnić choć część normalności.
– No, wreszcie jesteś. Już... – Przerwał i przyjrzał mi się uważniej. – Rany... ładnie dziś wyglądasz. Zrobiłaś coś ze sobą?
Bzyknęłam tylko trzydziestoczteroletniego prawiczka, pomyślałam. 
Główna bohaterka słynąca z ciętego języka i swojej demonicznej osobowości sprawia, że dość szybko przekonuje do siebie czytelnika i omiata go uczuciem miłości do siebie. Wartka akcja niejednokrotnie zaskoczyła mnie, uświadamiając, że nie jest to jedynie powieść dla młodzieży, a wręcz przeciwnie – lekki erotyk pobijający serca dorosłych, którzy nie znajdą tu przesłodzonego Edwarda. Z drugiej strony lekkość opowiastki pokroju fanfiction sprawia, że książkę wręcz pożera się w jeden wieczór. Jako osoba stroniąca od fantasy podchodziłam do lektury z dozą nieufności i kolejny raz los nie zrobił sobie ze mnie żartu, podczas wybierania książki po okładce. Bohaterowie nie są czarno-biali, a autorka przyłożyła się, robiąc z nich pełnych charakterków i wielu wad czy zalet osoby, które można by spotkać w prawdziwym świecie.



Ogromnym minusem może okazać się wątek romantyczny w tej historii – mogłabym określić go mianem spojlera, ale jest bardziej schematyczny, bo przecież rynek pełen jest powieści, gdzie fantastyczna postać zakochuje się w śmiertelniku. I tu autorka nie popisała się oryginalnością, a dopisek „Dziennik Bridget Jones... z piekła rodem” idealnie podsumowuje jej miłosne zawirowania.
To niedoskonałości czynią miłość doskonałą.
Pikantne sceny erotyczne, które z pewnością nie są tandetnym pornosem, rozterki sukuba, który sukubem nie chce być, miłosne zawirowania i szef z piekła rodem to określenia, które idealnie pasowałyby do krótkiego opisu „Melancholii sukuba”. Wątek humorystyczny rozładowuje momentami napiętą atmosferę i sprawia, że czytelnik jeszcze bardziej tonie w miłości do głównej bohaterki. Z ręką na sercu polecam wszystkim fanom czarnego humoru oraz romansów z paranormalnością w tle. Albo powieści paranormalnych z miłością w tle. 


OPIS: Sukub to chyba najlepsze zajęcie, jakie można sobie wymarzyć w piekle. Ma się wtedy wszystko: seksapil, umiejętności zmiany postaci, fantastyczne ciuchy oraz to, że każdy facet umarłby za jedno spojrzenie lub dotyk (i faktycznie często tak to się kończy). 
Jednak życie Georginy Kincaid, sukuba z Seattle, nie jest tak ekscytujące, jak mogłoby się wydawać. Georgina nie jest przekonana, że uwodzenie śmiertelników i wysysanie z nich energii życiowej to najlepsze zajęcie dla dziewczyny takiej jak ona. Zdecydowanie bardziej wolałaby poszukać swojej bratniej duszy (a może to nieśmiały autor kryminałów?). 
Tylko co zrobić, żeby tej bratniej duszy od razu nie uśmiercić, kiedy w Georginie weźmie górę natura sukuba? 
Romantyczne marzenia o prawdziwej miłości będą musiały jednak zaczekać: w demonicznym podziemiu Seattle ktoś zaczyna zabijać nieśmiertelnych… 


Tytuł: Melancholia sukuba
Autor: Richelle Mead
Ilość stron: 336
Wydawnictwo: Amber
Kategoria: fantastyka, fantasy, science fiction
Wydanie: 12 stycznia 2010














2 comments

  1. Lubię romanse paranormalne, więc będę miała tę książkę na uwadze.

    OdpowiedzUsuń
  2. Jak przeczytałam opis pomyślałam: "coooooo????". A potem czytałam dalej. I chociaż w pierwszym odruchu miałam ochotę tylko się wzdrygnąć, tak im dalej czytałam, tym większa jakas niezdrowa ciekawość we mnie rosła. Myślę, że skończy się czytaniem. Choćby dla brechtu, ale trochę też z fascynacji :D

    OdpowiedzUsuń