Ludka Skrzydlewska powraca z kolejną powieścią – „Król grzechu” na portalu Wattpad.com zdobył 354 tysiące wyświetleń i chociaż na długo przed oficjalnym wydaniem polecało go naprawdę wielu, mi jakoś nie było z tą książką po drodze. Zapowiedzi u EditioRed oraz tradycja recenzowania twórczości tej autorki sprawiły, że po szybkiej rozmowie z Emmą leciałam na Pressrooma, dzięki któremu miałam szansę lektury oraz recenzji.
Pozycja ta zapowiadała się całkiem nieźle, ale za żadne skarby nie spodziewałam się, jak szybko dotrę do końca, zaliczając siódmą książkę przeczytaną w styczniu.
Danielle Finnigan pojawia się w Los Angeles, aby pomóc kuzynowi odnaleźć jego zaginioną bliźniaczkę. Kobieta nie traci ani chwili, natychmiastowo pragnąc rozpocząć poszukiwania, które doprowadzają ją do klubu „The Queen”. Jest zmotywowana, więc robi wszystko, aby zyskać w sprawie Violet jakikolwiek trop…. a tych, pomimo początkowych trudności, zaczyna pojawiać się coraz więcej. Nie ukrywa przed pracodawcą za wiele, no może oprócz motywów, które stanowią jedyną motywację do ciężkiej i nieopłacalnej pracy w nocnym klubie. O dziwo jednak można łączyć przyjemne z pożytecznym, bo właśnie tym jest dla niej nowopoznany Kingston Kane. Czas ucieka, a krąg podejrzanych staje się coraz większy. Ostatecznie Dani nie jest pewna, czy może ufać komukolwiek. I czy da radę uratować kuzynkę, zanim będzie za późno.
King smakuje cierpko: tonikiem oraz obietnicą jednorazowej rozkoszy.
Ludka jest takim typem autora, który nie dość, że pisze naprawdę dużo, to jeszcze przywiązuje strasznie wielką wagę do niemal każdego szczegółu. W „Królu grzechu” na każdej stronie dało się poczuć klimat Miasta Aniołów, ten przesyt, bogactwo oraz rozpustę. Jednak nie było nam dane doświadczyć tylko tej dobrej strony, bo ze względu na osoby powiązane ze zniknięciem Violet dostaliśmy również wgląd w nieco bardziej obskurne dzielnice i zakamarki.
Muszę przyznać, że początkowo bałam się, czy aby cała książka nie została przeciągnięta aż za bardzo. Prosty wątek zaginięcia, poszukiwań i odnalezienia osoby zaginionej wbrew pozorom nie zajmował za dużo… ani za mało stron, chociaż spodziewałam się niemal wszystkiego, bo przecież nie zawsze autorom udaje się idealnie wymierzyć pisarskie proporcje. Z czystym sercem więc przyznaję, że autorka wykonała kawał dobrej roboty, tworząc powieść sensacyjną z barwnymi postaciami. Copywriterka Danielle przez upartość odziedziczoną po ojcu policjancie niejednokrotnie pokazywała pazur, nie dając za wygraną, co doprowadziło ją w miejsca, do jakich nie trafiło wielu. Dzięki temu przyniosła ukojenie nawet Kingowi, z którym nawiązała zupełnie inny poziom relacji. Przygoda kobiety w „The Queen” zakończyła się szybciej, niż ktokolwiek mógł przypuszczać, ale nie miało to znaczenia. Najważniejsze było rozwiązanie sprawy oraz ocalenie wytęsknionej kuzynki. Kobieta wiedziała, kiedy zachować zimną krew, jednocześnie czasem dając się ponieść ludzkim odruchom na polu zawodowym, co pokazywało, jak realnie została stworzona.
Boli mnie serce i chociaż się za to nienawidzę, nie potrafię udawać, że nie wiem, co – a raczej kto – jest tego przyczyną.
Jedynym minusem było niestety to, jak szybko rozwiązany został cały wątek sensacyjny. Liczyłam na większą aferę, na tortury, niepewność, a nie coś, co całe napięcie budowane od pierwszej strony podsumowało w jakieś kilka stron. Poczułam się strasznie zawiedziona, bo po tej otoczce tajemniczości oraz niebezpieczeństwa liczyłam na naprawdę wielkie wow. A dostałam coś, co sprawiło, że na dobrą sprawę miałam ochotę odłożyć książkę i nawet jej nie kończyć.
Po drugą część serii „Królowie Vegas” sięgnę na sto procent, chociażby dla zasady. Mam jednak nadzieję, że nie nastawię się tak, jak miało to miejsce w „Królu grzechu”, bo nie bardzo mam ochotę na kolejne rozczarowanie rozwiązaniami pewnych wątków. Polecam Wam jednak samemu przeczytać tę książkę, aby wyrobić własne zdanie na jej temat. Kto wie? Może Wasze oczekiwania spełni akurat w stu procentach?
W trakcie dochodzenia Dani odkrywa nie tylko świat nielegalnych interesów, ale także swoje pragnienia związane z Kingiem. Śledztwo staje się śmiertelnie niebezpieczne. Danielle powinna być bardzo ostrożna, mimo to mocno angażuje się w poszukiwania Violet. Próbuje rozwiązać sprawę, lecz najpierw musi się dowiedzieć, komu może naprawdę zaufać...
1 comments
Mimo wysokiej oceni i zachęcającej recenzji raczej się na nią nie skusze. Pozdrawiam :)
OdpowiedzUsuń