Kochanie, nie rań mnie – Karolina Wasilewska

  




2021 pomimo swoich początków już zaszczycił nas wieloma nowymi pozycjami na rynku wydawniczym. Wsród nich pojawiło się kilka debiutów oraz moje ulubione typy: Hity Wattpada! Tym razem autorka zdobyła milion wyświetleń w trzy miesiące, a ja po lekturze zastanawiam się czym tak właściwie zdobyła czytelników i jak wielu z nich zostało do końca.  

„Kochanie, nie rań mnie” to opowieść o dwudziestotrzyletniej Melody Prince, która na pierwszych stronach świętuje zakończenie studiów prawniczych. Wraz z przyjaciółką wlewa w siebie litry alkoholu w klubie, czego skutkiem jest namiętny pocałunek z przypadkowym mężczyzną, którego miała więcej nie spotkać. Ich drogi krzyżują się ponownie, gdy matka dziewczyny nalega na staż w ich kancelarii.

Rhys już od początku sprawia wrażenie typowego badboya z wattpadowych romansów, a kolejne sceny ukazujące jego zachowanie, tylko utwierdzają mnie w tym przekonaniu. Burknięcia i warknęcia, zlecenie zadania, które właściwie nie było aż tak ważne, a potem niemalże porwanie sprawiło, że naprawdę zaczął mnie męczyć swoją osobą. Dodatkowo tajemnica goniąca tajemnicę i smaczki wychodzące na wierzch dawały mi poczucie, że gdzieś już to widziałam i czytałam. 

Czternaście dni ma być dla nich czasem poznania i zbliżenia się do siebie. Bo oczywiście trzysta sześćdziesiąt pięć jest już zaklepane dla innej autorki. Mel nie potrzebuje zbyt dużo czasu, przesłodzony Rhys, który w jej mniemaniu zrobi dla niej wszystko i zachowuje się jak największy gentleman, spodobał jej się od pierwszej chwili, a ona dość szybko wyznaje miłość. Zaślepiona tym uczuciem zachowuje się jak marionetka w jego rękach, a wszystkie cechy, za które początkowo ją polubiłam, znikają gdzieś w otchłani bycia idiotką. Miłość w jej mniemaniu jest w stanie wybaczyć porwanie, zabójstwo niewinnego człowieka czy podanie narkotyków, by tylko pokazać jej „prawdziwe oblicze”, bo właśnie tak Rhys tłumaczy swoje zachowanie.


To już nie kochanie, a obsesja.


„Kochanie, nie rań mnie” Karoliny Wasilewskiej to opowieść o toksycznej miłości i dorosłej, a jednocześnie do bólu naiwnej dziewczynie, która za niemal obcego mężczyznę skoczyłaby w ogień i wybaczyłaby wszystko, nie chcąc go stracić. Ból po odejściu kojarzył się z Bellą, która w filmowym „Księżycu w nowiu” siedziała na krześle, a za oknem zmieniały się jedynie pory roku i brakowało mi jedynie „Possibility” w tle. Dość szybko jednak pustka została zastąpiona Jimem – mężczyzną, którego z Rhysem łączy przyjaźń. Uczucie jakim darzy Mel okazuje się jednostronne, a kobieta zwyczajnie rzuca go chwilę po wspólnym zamieszkaniu. 


Wybaczam ci to, że nie potrafiłaś mnie pokochać w sposób, w jaki ja kocham ciebie. Ale nigdy… […] Nigdy nie wybaczę ci tego, że pozwoliłaś mi uwierzyć w twoją miłość. 


Ta książka nie była zła. A przynajmniej nie aż tak zła. Udało mi się dotrwać do końca, ale nie jestem pewna czy z taką radością sięgnę po drugą część. Brakowało mi tu wyjaśnienia choć kilku tajemnic, chociażby po tekście „która córka”, jeśli przez całą książkę dziadek Hudson miał ewidentnie tylko jednego potomka – matkę Melody, Amelie. Niestety na wytrwaniu do końca plusy się skończyły, a lektura zostawiła we mnie poczucie niesmaku i znudzenia. Toksyczna miłość i zaślepienie, cierpienie po rozstaniu chociaż powinna uciekać od niego już po pierwszej akcji. Myślałam, że Melody powróci do wersji siebie jaką czytelnik poznaje na początku, ale do ostatniej kropki pozostaje naiwną dziewczyną, której serce znowu przyspiesza na widok miłości życia. 

Jak widać „Baby don’t hurt me” może być tylko jedno i ja zostanę przy wersji z „What is love”. 








OPIS: Świetnie napisany, pełen seksownego napięcia debiut z zemstą w tle! 
Dwudziestotrzyletnia Melody Prince jest rozdarta. Właśnie ukończyła z wyróżnieniem studia prawnicze, ale zamiast odczuwać radość i dumę, czuje tylko pustkę. Nie chciała być prawnikiem, a jednak zrobiła to, czego od niej oczekiwano. 
Teraz ponownie ktoś chce za nią zdecydować. Ma odbyć praktyki w kancelarii należącej do jej rodziny. Pomimo że to kolejna decyzja podjęta za jej plecami, Melody zgadza się na podjęcie stażu. 
Gdy dowiaduje się, że nie będzie pracowała z żadną z bliskich jej osób, ale dla siostrzeńca współwłaściciela kancelarii, jest zaskoczona. Widok Rhysa Mariposy dosłownie zwala ją z nóg i to nie tylko dlatego, że mężczyzna jest niesamowicie przystojny. 
Rhys okazuje się nieznajomym, na którego, dając się porwać chwili, rzuciła się z pocałunkami pod jednym z klubów. Rhys nie tylko jest bardzo wpływowym biznesmenem. Skrywa on wiele tajemnic i ma plan zemsty na rodzinie Melody, który pragnie zrealizować, wykorzystując w tym celu dziewczynę.







Tytuł:Kochanie, nie rań mnie
Autor: Karolina Wasilewska
Ilość stron: 266
Wydawnictwo: Wydawnictwo Niezwykłe
Kategoria: literatura obyczajowa, romans
Wydanie: 27 stycznia 2021



1 comments