Do wszystkich chłopców, których kochałam – Jenny Han




,,Do wszystkich chłopców, których kochałam” opowiada o dziewczynie, która zamiast zmierzyć się twarzą w twarz ze swoimi uczuciami, wolała przelać je na papier, w formie listu. Zostały one bezpiecznie ukryte aż do dnia, gdy ktoś wysłał każdy jeden z nich do adresatów. Cała historia rozpoczyna się właśnie w tym punkcie kulminacyjnym, gdzie bohaterka zostaje wręcz uderzona faktem dokonanym. Dalej następują komplikacje i zwroty, które napędzają książkę. Sięgnęłam po nią, ponieważ wszędzie było głośno o ekranizacji tej powieści. Nie mogłam przejść przez booktube'a obojętnie, ulegając licznym poleceniom oraz namowom lektury. Na początku miałam sporo obaw, ponieważ pozytywne recenzje strasznie podniosły moje oczekiwania, a ja bałam się, że dostanę tu zwyczajnie nudną historię na jeden dzień. Wyszło jednak zupełnie inaczej. 

Najbardziej wiarygodne kłamstwa to te, które mają w sobie choć ziarnko prawdy.

Z Jenny Han nie miałam jeszcze styczności, więc w ogóle nie wiedziałam, czego spodziewać się po jej twórczości. Autorka ma na swoim koncie wiele książek i to wydanych kilka lat wcześniej. Jeśli mam być jednak szczera, ,,Do wszystkich chłopców, których kochałam” oraz jej kontynuacja na pewno nie będą ostatnimi pozycjami po które sięgnę, ponieważ autorka swoim stylem strasznie wciąga i sprawia, że czytelnicy tacy jak ja zostają z jej twórczością na dłużej. Kobieta zna się na fachu, planując oraz pisząc tak, aby zainteresować osobę, która sięgnęła po jej dzieło. 


Jeśli mam być szczera to jestem bardzo zadowolona z rezultatów, jakie dała ta książka. Czytałam ją bowiem po angielsku, co w sumie stanowiło dla mnie nowość, a jednocześnie przyniosło dumę, ponieważ wyrobiłam się w tydzień. Okazała się ona strasznie wciągająca przez co nie mogłam jej odłożyć, myślami powracając do czytanych wcześniej scen za każdym razem, gdy musiałam zająć się czymś innym. Po drugą część również sięgnęłam, czytając ją równie szybko, ale to już temat na inną recenzję. Ogólnie mówiąc nie jest to lektura łatwa. Polecam ją osobom młodym, takim szukającym czegoś niewymagajacego, bo właśnie taka jest ta propozycja. Idealna na letnie wieczory z chłodnym napojem oraz chwilą wolnego czasu. Ekranizacja na pewno zostanie przeze mnie obejrzana, jak tylko znajdę na to czas, ponieważ chętnie dowiem się, jak bardzo różni się ona od książkowego pierwowzoru. 

Przechodząc co bohaterów, główna postać od razu zgarnęła masę mojej sympatii. Łatwo jest się z nią utożsamić oraz wczuć w problemy, jakie spotyka na swojej drodze. Drugą najlepszą postacią w ,,Do wszystkich chłopców, których kochałam” była Kitty, czyli najmłodsza siostra Lary. Bawiła wypowiedziami, które wypływały z jej mądrych ust. Ona dała się polubić, w przeciwieństwie do denerwującej Gen, wielokrotnie grającej na nerwach. Każde wydarzenie w opowieści dotyczącej życia postaci zostało przedstawione lekko oraz bardzo przyjemnie, ponieważ autorka posługuje się wyjątkowym stylem, skierowanym do nastoletnich czytelników. Jest to naprawdę wielkim plusem. 


Nie chciałam dłużej się bać. Chciałam być odważna. Chciałam... zacząć żyć. Chciałam się zakochać i być kochaną.


Jak widzicie po mojej recenzji, pozycja ta strasznie przypadła mi do gustu. Polecam ją, co oczywiste, każdemu, kto potrzebuje przyjemnej i lekkiej pozycji na dzień lub dwa. Ja czytałam tę książkę po angielsku, w oryginale, co szło mi dobrze ze względu na prosty oraz łatwy do zrozumienia język. Jeśli więc też czujecie, że mogłoby być to coś dla was, nie wahajcie się, tylko zamawiajcie swój egzemplarz!


OPIS: Lara Jean właśnie zaczyna naukę w klasie maturalnej. Jej starsza siostra wyjechała na studia do Szkocji, zrywając przy tym z chłopakiem, a młodsza robi wszystko, aby zaszczepić w ojcu chęć posiadania psa.
Dziewczyny Song, jak same siebie nazywają, kilka lat wcześniej straciły matkę i dbają o to, aby nie zapomnieć o swoich koreańskich korzeniach i najbardziej ułatwić ojcu wychowanie trójki dorastających córek.
Lara Jean w pudle na kapelusze, które dostała od matki, trzyma listy miłosne. I to nie byle jakie! Dziewczyna napisała je sama i skierowała słowa do swoich byłych obiektów westchnień, by ten sposób wyleczyć się z niechcianego uczucia. Łącznie powstało pięć listów, które nigdy nie miały trafić do adresatów.
Jednak ktoś ukradł pudło i wysłał spisane na papierze słowa, które miały wyleczyć złamane serce dziewczyny. Wszyscy chłopcy, w których kiedyś kochała się Lara, otrzymują wiadomości. Całą sytuację można by obrócić w żart, gdyby nie to, że jednym z nich, jest były chłopak starszej z sióstr Song.


Tytuł: Do wszystkich chłopców, których kochałam
Autor: Jenny Han
Ilość stron: 423
Kategoria: literatura młodzieżowa
Wydawnictwo: Wydawnictwo Kobiece




7 comments

  1. Na pewno przeczytam tę książkę, bo chcę zobaczyć ekranizację. 😊

    OdpowiedzUsuń
  2. Najważniejsze, że książka okazała się wciągająca. To na pewno cieszy.

    OdpowiedzUsuń
  3. Oglądałam już film i bardzo mi się podobał :) Książkę też na pewno przeczytam, ale zwlekam, bo cały czas wszystko doskonale pamiętam. Może z czasem zatrze mi się treść i wtedy wrócę do tej historii ;)

    OdpowiedzUsuń
  4. Cóż, oczywiście słyszałam o niej, bo nie dało się o niej nie słyszeć. Słyszałam, że dobra, ale się wahałam, bo to tak właściwie nie moje klimaty. Po Twojej recenzji już się nie waham, będę czytać na pewno :)

    OdpowiedzUsuń
  5. Nie ma co - świetny pomysł na fabułę książki. Mnie zachęca.

    OdpowiedzUsuń