Tabu to według słownika PWN coś, co jest zakazane lub coś, o czym się nie mówi. Jednak zakazany owoc smakuje najlepiej, a w tym wypadku to słowo przyciągnęło mnie, składając obietnicę niezapomnianej lektury. I się nie zawiodłam.
Nie
ukrywam, że to moje pierwsze spotkanie z twórczością Bernadety
Prandzioch. Co więcej, podchodziłam do niej z dystansem, bo żyjemy
w czasach, gdy polski rynek zalany jest chłamem rodzimych autorek i
w takim wypadku trudno jest wierzyć, że nasz kraj może jeszcze
zabłysnąć czymś dobrym.
„Tabu”
to osadzony w polskim krajobrazie kryminał, łączący w sobie
również wątki romantyczne. Dziejąca się w szpitalu
psychiatrycznym akcja sprawia, że czytelnik prędko wpada w wir
lektury, od której ciężko się oderwać. Lekkie pióro Bernadety
oraz kolejne tajemnice czy zaskakujące zaskoczenie to przepis na
sukces literacki, podbijający moje serce. Wiktor to doświadczony
psychiatra, który z ogromnej Warszawy przenosi się na Mazury, do
niewielkiego Węgorzewa, gdzie każdy prędko poznaje mężczyznę,
poznanego przez miejskie plotki. Jego związek z żoną przestał
istnieć przez zdradę, a pozostawiony sam sobie rzuca się w wir
pracy. Gorąca chwila z jedną z pielęgniarek zostaje przerwana
przez próbę samobójczą jednego z pacjentów – Zygmunta
Milewskiego, który okazuje się skazanym przed laty mordercą. Jest
on pacjentem ordynatora, który ze złością reaguje na
zainteresowanie Wiktora. Janosz zaczyna drążyć temat, czując, że
za pacjentem stoją tajemnice, które nie powinny ujrzeć światła
dziennego. Na jaw wychodzą sprawy z czasów II wojny światowej, a
Zygmunt okazuje się synem Niemki, która jako jedna z niewielu osób
nie padła ofiarą przesiedleń. Tutaj pod znakiem zapytania staje
również istnienie jego choroby psychicznej, bo istnieje możliwość,
że jest w szpitalu przetrzymywany bez żadnych podstaw.
Tytułowym
tabu może być tutaj wiele wątków – od romansu, przez szpitalne
kłamstwa, na brutalnych konsekwencjach II wojny światowej kończąc.
Przez
niemal całą lekturę w głowie czytelnika tworzą się kolejne
pytania dotyczące przeszłości czy odpowiedzialności, która
często nie spada na te osoby, na które powinna. Zaskakujące
zakończenie przynosi swego rodzaju ulgę, wyjaśniając wszystkie
najważniejsze wątki, a autorka pozostawia poczucie spełnienia i
zasadza ziarenko chęci, by sięgnąć po kolejne jej prace. „Tabu”
to lektura napisana przyjemnym językiem, poruszająca jednak tematy
ciężkie. Miejsca, które wielu z nas poznało osobiście,
sprawiają, że możemy wczuć się w klimat powieści, a realni
bohaterowie pokazują, że takie sytuacje mogą przydarzyć się
niektórym z nas. Przybliżenie pracy i tajemnic szpitalnych
sprawiło, że czułam się niemal niczym świadek kolejnych zbrodni,
a samą lekturę pochłonęłam w szybkim tempie.
OPIS: Każde miasteczko ma swoje mroczne tajemnice. Zapraszamy na Mazury!
Skazany przed laty za morderstwo pacjent szpitala psychiatrycznego Zygmunt Milewski próbuje popełnić samobójstwo. Jeden z psychiatrów, Wiktor Janosz, zaczyna interesować się jego przypadkiem i z pomocą znajomego policjanta wraca do dawno zamkniętej sprawy. Ku swojemu zdziwieniu napotyka jednak mur milczenia, a nawet wrogości. Niechęć potęguje fakt, że Wiktor jest w miasteczku obcy, przyjechał tutaj z Warszawy z powodu problemów osobistych i zawodowych. Mimo to nie odpuszcza, a zawikłane tropy prowadzą go w odległą, przed- i powojenną przeszłość Węgorzewa-Angerburga i jego mieszkańców. W śledztwie pomaga mu młoda dziennikarka, Judyta Socha. Jakie tajemnice spokojnego małego miasteczka z niegdysiejszych Prus Wschodnich wyjdą na jaw?
OPIS: Każde miasteczko ma swoje mroczne tajemnice. Zapraszamy na Mazury!
Skazany przed laty za morderstwo pacjent szpitala psychiatrycznego Zygmunt Milewski próbuje popełnić samobójstwo. Jeden z psychiatrów, Wiktor Janosz, zaczyna interesować się jego przypadkiem i z pomocą znajomego policjanta wraca do dawno zamkniętej sprawy. Ku swojemu zdziwieniu napotyka jednak mur milczenia, a nawet wrogości. Niechęć potęguje fakt, że Wiktor jest w miasteczku obcy, przyjechał tutaj z Warszawy z powodu problemów osobistych i zawodowych. Mimo to nie odpuszcza, a zawikłane tropy prowadzą go w odległą, przed- i powojenną przeszłość Węgorzewa-Angerburga i jego mieszkańców. W śledztwie pomaga mu młoda dziennikarka, Judyta Socha. Jakie tajemnice spokojnego małego miasteczka z niegdysiejszych Prus Wschodnich wyjdą na jaw?
Autor: Bernadeta Prandzioch
Ilość stron: 336
Wydawnictwo: Rebis
Kategoria: kryminał, sensacja, thriller
Wydanie: 13 sierpnia 2019
Za możliwość przeczytania oraz recenzji dziękujemy wydawnictwu:
4 comments
Książka idealnie wpisuje się w moje gusta czytelnicze, więc bardzo chętnie ją przeczytam. 😊
OdpowiedzUsuńTakie książki to ja bardzo chętnie ;D
OdpowiedzUsuńOd pewnego czasu zerkam na tę pozycję. Może w końcu się skuszę :)
OdpowiedzUsuńWydaje się ciekawa :)
OdpowiedzUsuń