Dom dla lalek – Lisa Gardner



Książka „Dom dla lalek” to kryminał, którego akcja skupia się na wypadku Nicole Frank. Odnosi ona wiele obrażeń, trafiając do szpitala, jednak nie jest tam sama, ponieważ towarzyszy jej myśl o zaginionej Vero. Ucieczka pomimo wielu obrażeń doprowadza kobietę na stromy, błotnisty jar, gdzie zdesperowana próbuje odnaleźć wspomnianą dziewczynkę. Sytuacji nie polepsza pojawienie się jej męża, który kwestionuje istnienie tajemniczej istoty, jednocześnie komplikując śledztwo. Kolejne fragmenty układanki coraz szybciej składane zostają w spójną całość, a pozorny wypadek nagle staje się czymś o wiele bardziej podejrzanym.

Główna bohaterka oraz jej mąż, którzy pracują jako scenarzyści, wiodą z pozoru idealne życie. Liczne incydenty z których do tej pory udawało się wyjść Nicole cało, teraz kończą się w nieco poważniejszy sposób, nakręcając machinę ciągnącą akcję książki. Zwroty akcji oraz psychologiczne zagadki to coś, co namawia czytelnika do dalszego śledzenia wydarzeń z zapartym tchem, a ja długo nie umiałam podnieść się po wielkim zakończeniu. Po książkę Lisy Gardner sięgnęłam z czystego przypadku: potrzebowałam audiobooka do posłuchania podczas pracy i z takim celem weszłam na Legimi, ostatecznie docierając do „Domu dla lalek”. Nie byłam pewna czy uda mi się wciągnąć, jednak pierwsze rozdziały sprawiły, że naprawdę szybko się przekonałam.
Na przyszłości nie można polegać, a przeszłość może się trzy lata później znowu pojawić, żeby cię prześladować.

Książka była bardzo ciekawa pod względem psychologicznym. Choroba Nicole oraz przeszłość tej postaci wbijały w fotel, chwytając czytelnika za serce. Do jakiejś połowy byłam pewna, że mamy tu do czynienia ze zwykłym kryminałem o postaci z poważną chorobą psychiczną, jednak byłam w ogromnym błędzie. Lektura wywarła na mnie tak ogromne wrażenie, iż dopiero w ostatnich rozdziałach wiele wydarzeń zaczęło nabierać dla mnie sensu. Nieoczekiwane zakończenie odebrało mi na moment oddech, a ja podziwiam autorkę za pomysły oraz sposób, w jaki zabawiła się swoimi czytelnikami. Z pozoru niewinny tytuł krył ogromną i pełną bólu historię, którą pochłonęłam naprawdę szybko. Każde podejrzenie niosło coraz więcej rozwiązań, a jednak to najmniej oczekiwane stało się rzeczywistością. 

„Dom dla lalek” to wciągająca i dość odważna lektura, która sprawiła, że chętnie sięgnę po inne książki Lisy Gardner. Jeśli wy spotkaliście ją już na swojej drodze, nie pozostaje mi już nic innego, jak tylko polecić zapoznanie się z innymi powieściami autorki, bo chociaż moja przygoda z nimi dopiero się rozpoczęła, na pewno potrwa naprawdę długo!


OPIS: „Nazywam się Nicky Frank. Choć… raczej się tak nie nazywam”. Nicole Frank nie powinna była przeżyć wypadku samochodowego, a co dopiero wspiąć się nocą ranna na stromy, błotnisty jar. Nie w ciemnościach, nie w deszczu, nie z odniesionymi obrażeniami. Ale jedna myśl pozwala jej zwalczyć wszelkie przeciwności i znaleźć pomoc: Vero. „Szukam małej dziewczynki. Muszę ją uratować. Tylko że… ona raczej nie istnieje”. Sierżant Wyatt Foster jest sfrustrowany, gdy nawet policyjny pies tropiący nie jest w stanie znaleźć śladów tajemniczego zaginionego dziecka – dopóki nie pojawia się ze swoimi szokującymi rewelacjami mąż Nicky, Thomas. Nicole Frank doznała kilku urazów mózgu, więc policjanci nie powinni ufać jej słowom. „Mój mąż twierdzi, że zrobi wszystko, żeby mnie ocalić. Ale… raczej mu się nie uda”. Kim jest Nicky Frank i co się stało tej nocy, gdy jej auto wypadło z drogi? Czy był to rzeczywiście wypadek czy też coś bardziej złowrogiego? Kobieta nie ma przecież rodziny ani żadnych przyjaciół. Im głębiej Wyatt kopie, tym bardziej się niepokoi. Bo okazuje się, że to nie pierwszy wypadek Nicky w ciągu ostatnich kilku miesięcy… Wygląda na to, że ktoś bardzo pragnie jej śmierci.




Tytuł: Dom dla lalek
Autor: Lisa Gardner
Ilość stron: 368
Wydawnictwo: Sonia Draga
Kategoria: kryminał
Wydanie: 14 czerwca 2017


6 comments

  1. Czytając opis miałam ciarki :D Nie znałam wcześniej tego tytułu, ale będę mieć go na uwadze ;)

    OdpowiedzUsuń
  2. Z chęcią skuszę się na tę książkę, ale to dopiero w przyszłym roku.

    OdpowiedzUsuń
  3. Nawet jeśli nie wszystko mnie w tej powieści pociąga, to przyznałaś taką ocenę, że byłabym głupia, gdybym nie przyglądnęła się jej bliżej. Ale jeśli pozwolisz, zanim zdecyduję się po nią sięgnąć, zerknę jeszcze na kilka opinii na Lubimy Czytać :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No jasne, że pozwolę hehe każdy ma inny gust, więć :D

      Usuń
  4. Nie znam twórczości tej autorki, ale ma w planach nadrobić zaległości :)

    OdpowiedzUsuń