Sala Samobójców. Hejter



Podobno raz na jakiś czas warto opuścić swoją strefę komfortu i zrobić coś odstającego od rutyny. Dlatego łamię swój blogowy schemat, tym razem pojawiając się z filmową recenzją… I to pierwszą od czerwca zeszłego roku.

„Sala Samobójców” to jeden z filmów, które mogę oglądać bez końca, a kultowe „mnie się nie zostawia, ze mną się kurwa jest” zawsze działa na mnie w ten sam sposób, przynosząc dreszcz na plecach. Kierowana ogromnym sentymentem, z uchylonymi ustami przyjmowałam informację dotyczącą czegoś w rodzaju sequela. Obecna sytuacja w związku z wirusem sprawiła, że „Hejter” wypuszczony został między innymi na Player.pl, a stamtąd natychmiastowo wzięłam go w obroty. Miałam jedno nastawienie: obejrzeć i stopniowo dopatrywać się szczegółów, które mogłyby nawiązywać do oryginalnej „Sali Samobójców” z 2011 roku, a następnie ocenić jako produkcję.

Głównym bohaterem jest młody student prawa Tomek (Maciej Musiałowski), pozorny cwaniaczek, którego już w pierwszej scenie dotykają konsekwencje popełnionego błędu. Przyłapany na plagiacie zostaje wydalony z uczelni, co przyjmuje z pozorną pokorą: dziękuje za poświęcony czas, prosi panią profesor o dedykację na książce i opuszcza mury Uniwersytetu Warszawskiego. Kolejna scena to kolacja u rodziny Krasuckich, która opłaca naukę chłopaka. Tam przedstawiona zostaje zupełnie inna rzeczywistość – bohater nie przyznaje się bowiem do niczego i gra na zwłokę, aby tylko nie wzbudzić podejrzeń i nie utracić dziewczyny swoich marzeń. Nic jednak nie trwa wiecznie, a jego szczęście kończy się. Prawda wychodzi na jaw, a Tomek zostaje sam.

Kolejne sekwencje to jego droga poprzez problemy, które zaskakująco szybko zostają rozwiązane. Były student wyprowadza się z akademika, odnajduje pracę. Równie szybko następuje też zmiana w jego charakterze, a popularne powiedzenie staje się rzeczywistością, bo apetyt rośnie u niego w miarę jedzenia. Początkowe sukcesy stają się zapalnikiem, a on nie cofnie się przed niczym, aby osiągnąć szczyt i zedrzeć z siebie łatkę nieudacznika oraz biedaka.  

Film ukazuje rzeczywistość w Polsce – mamy tu strach przed uchodźcami, potężnie nakręcany przez Internet, hejt na społeczeństwo LGBT, a to wszystko w celu niesprawiedliwej walki politycznej. Nie trzeba być zwolennikiem teorii spiskowych, aby dostrzec kuksańca w stronę obecnie starających się o władzę partii, a jednak pewne zagrania Tomka Giemzy sprawiały, że zastanawiałam się czy faktycznie w naszej rzeczywistości nie ma osób jego pokroju. 

Nie ukrywam, że po „Hejtera” sięgnęłam głównie ze względu na oryginalną „Salę Samobójców”. Ze spokojem jednak podeszłam do produkcji, a uśmiech przerodził się w pełne zaskoczenia zapowietrzenie, gdy połączyłam kropki na temat tożsamości pracodawczyni głównego bohatera. Cięty język sprawiał, że przemiana Tomka była zaskakująco realna oraz wiarygodna, a wyrzucane w kierunku kobiety słowa zapalały czerwoną lampkę w mojej głowie, bo powoli przekraczał granicę. Prawda jest jednak taka, iż nastąpiło to już dawno, w czym upewniły mnie ostatnie sceny filmu, ponieważ coś takiego na sucho mogło ujść tylko i wyłącznie prawdziwemu psychopacie. 

Najnowsza produkcja Jana Komasy idealnie wpasowuje się w obecne realia. Jednocześnie nie kończy się ogólnym happy endem, bo to ta zła strona zwycięża. Całość zakończona zostaje powtórką początkowej sekwencji – Krasuccy znowu grają tu pierwsze skrzypce. To mogą być odważne słowa, ale spokojnie uważam „Hejtera” za jeden z lepszych filmów tego roku i naprawdę szkoda, że materiał został wyczerpany, bo chętnie obejrzałabym ciąg dalszy.




Sala samobójców. Hejter (2020) - FilmwebOPIS: Wydalony z Uniwersytetu Warszawskiego student prawa, zostaje przyłapany na plagiacie. Postanawia jednak ukrywać ten fakt przed światem i nadal pobiera pomoc finansową od państwa Krasuckich


Gatunek: Thriller
Produkcja: Polska
Rok produkcji: 2020
Reżyseria: Jan Komasa
Scenariusz: Mateusz Pacewicz





6 comments

  1. Salę Samobójców tą oryginalną oglądałam tylko raz, jakieś 6, może nawet 8 lat temu, ale do dziś jasno i wyraźnie pamiętam jak ogromne wrażenie na mnie zrobiła. Zbieram się do powtórnego oglądnięcia oryginału, a po nim tego pseudo-sequela niedługo. Mam nadzieję, że zrobi na mnie nie mniejsze wrażenie.

    OdpowiedzUsuń
  2. Oglądałam i bardzo mi się podobało. Polecam. 😊

    OdpowiedzUsuń
  3. Super, że pojawiła się u Ciebie recenzja, ponieważ przyznam, że trochę wahałam się czy obejrzeć. Pierwsza część była dobra i wiadomo jak to jest z tym wymysłem ciągu dalszego ;) Ale teraz wiem, że na pewno zobaczę :)

    OdpowiedzUsuń
  4. "Salę samobójców" oglądałam dawno, dawno temu, ale pamiętam, jakie wrażenie na mnie wywarła. O sequelu nie słyszałam, ale niedługo na pewno obejrzę. Jeśli jest tak dobry, jak piszesz, aż zacieram rączki. :)

    Pomistrzowsku

    OdpowiedzUsuń
  5. To jest dla mnie za mroczna wersja. Nie oglądałam wcześniejszego filmu i tego chyba też nie obejrzę.

    OdpowiedzUsuń
  6. Ależ świetnie, że trafiłam na tę recenzję. Będąc w kinie, kiedy jeszcze było to możliwe, widziałam zwiastun tego filmu. Z „Salą Samobójców” mam naprawdę dobre wspomnienia. Strasznie ciekawi mnie przemiana głównego bohatera i wszelki ciąg przyczynowo skutkowy. Na pewno obejrzę w wolnej chwili. :)

    OdpowiedzUsuń