W nowy rok wchodzę nieco kryminalnie, poszukując tej idealnej pozycji, która wyleczy mnie z kaca książkowego i na nowo rozpali miłość do literatury. Nie ukrywam, że ostatnio wiele książek porzuciłam po pierwszych rozdziałach, mając dość płytkich bohaterów, wyolbrzymionych problemów, czy przesłodzonych historii miłosnych, które lepiej opisałoby słowo porno niż erotyka, bo scena seksu goniła kolejną scenę seksu, chociaż te nawet się nie różniły.
I chyba właśnie znalazłam.
„Bujda” Agnieszki Kulbat to historia nastoletniej Kaliny, która uczy się żyć na nowo po samobójczej śmierci starszej siostry. Nie rozumie, dlaczego ta ją zostawiła, bo nic nie wskazywało na to, by cokolwiek złego działo się w życiu Olgi. Rany zostają rozdrapane na nowo, gdy na wycieraczce znajduje list nawiązujący do zmarłej kobiety. Tego samego poranka jest świadkiem samobójstwa i wpada na nieznajomego chłopaka, nie zdając sobie sprawy, że to przypadkowe spotkanie jest swoistym zajęciem miejsca w rollercoasterze tajemnic, dramatów i porachunków.
Dawid to chłopak z pozornie dobrego domu, który okazuje się tym poszukiwanym uciekinierem z klatki, na którego wpadła Kalina w dzień samobójstwa mężczyzny i dziwnego listu na wycieraczce. Los sprawia, że najbliższe miesiące spędzą w jednej klasie, co Kalina odbiera za idealną okazję do dowiedzenia się co Habier robił w tamten poranek na jej klatce.
Okazuje się, że Dawid w życiu dziewczyny odgrywa większą rolę niż oboje mogli się tego spodziewać. Chociaż życia ich obojga wywalają się do góry nogami, wszystko sprowadza się do jednego mianownika – miłości. Miłości, która nie zawsze ma dobre zakończenia.
Tak, potrzebuję pomocy [… ] Ty nią jesteś.
Agnieszka Kulbat na trzystu stronach przedstawiła historię tajemnic, zatargów, uzależnień oraz konsekwencji pewnych wyborów. Stworzyła bohaterów do bólu realnych, a dialogi były lekkie i napisane językiem, oddającym wiek nastolatków, którzy bawili się do Young Leosi czy Złotych Tarasów. Taką Kalinę i takiego Dawida każdy z nas może mieć w otoczeniu. Zupełnie jak Klarę i Piotrka, który pomimo bycia postaciami drugoplanowymi, wnosili do historii wiele. I byli realistyczni, a tego często w powieściach brakuje. Niejednokrotnie spotkałam się z kreacją bohaterów, którzy pomimo nastoletniego wieku zachowywali się lub wypowiadali w sposób niezgodny dla ich pokolenia.
„Bujda” była tym, czego potrzebowałam. Powieścią z ciekawymi bohaterami oraz z ciekawą historią, napisaną językiem tak przyjemnym, że bez zastanowienia sięgnę po kolejne prace Agnieszki Kulbat. Nie było niczego, co sprawiłoby, że grymas pojawiłby się na mojej twarzy, a ja z zaciekawieniem przewracałam kolejne strony, uchylając czasem usta, gdy kolejny sekret wyszedł na jaw. Autorka świetnie poradziła sobie z ciężkimi tematami takimi jak trauma, syndrom Dorosłego Dziecka Alkoholika czy gwałt. Oraz molestowanie, które przedstawiła w sposób, o jakim mało się mówi – w naszej kulturze istnieje przeświadczenie, że mężczyzny nie da się molestować, bo przecież wszystko to „seks niespodzianka”. Kulbat pokazała, że tak nie jest, a molestowanie może dotyczyć też płci przeciwnej. Ogromne plusy należą się też wydawnictwu Mięta, które już w opisie wskazało na wszystkie Trigger Warning, z którymi czytelnikowi przyjdzie się zmierzyć. Nie ukrywam, że chyba nigdy się z tym nie spotkałam, a uważam, że wszystkie wydawnictwa powinny brać z nich przykład.
„Bujdy” się nie czyta – przez „Bujdę” się płynie i wraz z bohaterami próbuje połączyć kolejne kropki, by odkryć tajemnice pozostawione przez ich najbliższych. Nie nazwałabym tego świetną przygodą, bo trudne tematy średnio mogą być świetne, ale zdecydowanie jest to powieść warta przeczytania.
1 comments
Pobrałam już sobie tę książkę na moją wirtualną półkę Legimi i wkrótce z ciekawością zabiorę się za jej czytanie.
OdpowiedzUsuń