SPONSOR (TOM I) – K. N. Haner



Sponsor to kolejna książka spod pióra K. N Haner, która wpadła w moje recenzenckie łapki. Tym razem jednak zadebiutowała ona jako opowiadanie, wyciągnięte przez autorkę oraz przerobione na potrzeby wydania. Dzisiaj podyskutujemy trochę na temat tego, czy faktycznie taka zmiana wyszła na dobre oraz jakie są moje ogólne wrażenia po lekturze tak sporej pracy.
W książce nie działo się za wiele; całość wyglądała jak lanie wody, gdy te same sceny opisywane były kilkukrotnie. Wspominałam to już raz lub dwa przy innych recenzjach książek Kasi Haner, ale zabieg ten wyglądał jak kopiuj-wklej i niesamowicie mnie irytował. Śmiem twierdzić, że gdyby usunąć wszystkie powtarzane momenty, byłaby ona przynajmniej o połowę krótsza. W tym wypadku wygląda to po prostu tak, jakby autorka kierowała się pragnieniem ilości, przekreślając całkowicie jakość. Niestety to samo tyczy się fabuły.




Liczyłam na wątek romantyczny, który przeplatany będzie sponsoringiem, światem pieniędzy, pragnień i niemal nieskończonych możliwości. Pewnie skojarzenie to zostało ze mną po serii o Morfeuszu, która wciąż jest moją ulubioną, bo to do niej niesamowicie przyłożyła się autorka. Niestety jednak wszystko kręciło się wokół niedomówień, szczeniackiego wręcz zachowania oraz dosyć oczywistych zdrad. Podczas lektury bawiłam się stosunkowo dobrze i kompletnie nie żałuję czasu, który spędziłam na czytaniu, aczkolwiek po tylu latach od wydania pierwszej książki, autorka naprawdę powinna umieć wydać pracę o wiele wyższych lotów. Mieliśmy tu motywy zazdrości, załamań psychicznych oraz molestowania seksualnego, a tak naprawdę wszystkie tematy poruszone były po łebkach. Ogromnym minusem była również ostatnia scena, którą odbieram jako pisaną na szybko oraz kompletnie nieprzemyślaną, chociaż to właśnie na jej podstawie zbudowana jest druga część. I tak bardzo, jak rozumiem sam zamysł, tak znowu; wykonanie kompletnie poległo. Wszystko działo się zdecydowanie za szybko, przez co w mojej opinii autorce nie udało się stworzyć napięcia oraz zaserwować zakończenia jak zapewne planowała. To trochę tak jakby przez zniecierpliwienie wcześniej wyjąć z piekarnika ciasto; masa nie trzyma się wtedy kupy, a po skosztowaniu zostaje w ustach i umysłach czytelnika jedynie porządny niesmak. Kolejną, a raczej pierwszą bolączką jaką zanotowałam był właśnie początek. Uważam, że fajnie byłoby mimo wszystko poznać rodziców głównej bohaterki na pierwszych stronach książki, bo skoro zostali wspomnieni w opisie, a towarzyszyły temu same superlatywy, jako czytelnik wolałabym dostać możliwość wyrobienia sobie zdania na ich temat. Niestety zostało mi to odebrane, a cała ich historia sprowadza się jedynie do punktu, że przez kilka zdań gdzieś tam byli, ale zmarli i główna bohaterka musiała radzić sobie sama z młodszą siostrą. Poruszając jeszcze temat Sabriny; na początku opisane zostały jej napady niepohamowanej złości, które pojawiły się tylko w jednej scenie, a potem już nigdy nie zostały wspomniane. Jak widzicie; konsekwentność padła tu i skonała. 



Niesamowitym plusem była przepiękna, minimalistyczna okładka. Wywarła na mnie pozytywne wrażenie i przez chwilę zasugerowała, że w środku naprawdę mogę spodziewać się wysokiej jakości. Wiecie już jednak jak to wyszło w kwestii technicznej, ale wciąż; ta cudowna biel i złote zdobienia całkowicie podbiły moje serce. Ponadto styl autorki szybko pomógł uwinąć mi się z lekturą, dzięki czemu nie musiałam poświęcać na nią karygodnej ilości czasu. Kreacja bohaterów mogłaby zostać podrasowana, a samej Kasi Haner już na pewno przydałby się podręcznik dotyczący tworzenia małoletnich bohaterek, ponieważ Sabrina używała słów kompletnie nieodpowiednich dla swojego wieku, przez co cały czas traciła u mnie na wiarygodności. 
Sponsor to kolejna książka, która dołączyła do mojego stosiku i na tyle, na ile mogłabym ją polecić, chociażby dla lekkości stylu, jak i postaci głównego męskiego bohatera, który miewał swoje momenty godne pochwały, tak tym razem zwyczajnie spasuję. 



OPIS: Kalina wiedzie niemal idealne życie. Ma cudownych rodziców, energiczną rezolutną siostrę i wiele planów na przyszłość. Oprócz tego nie wdaje się w relacje damsko-męskie, bo najnormalniej w świecie nie ma na to ani czasu, ani ochoty. Wszystko się zmienia pewnego dnia, gdy jadąc rowerem na uczelnię, wjeżdża w auto pewnego mężczyzny.
Nathan na pozór nie ma żadnych problemów. Pieniądze, własna firma i wysoki status społeczny ułatwiają mu kontakty z kobietami. Nie zależy mu jednak na stałym związku, ale raczej na spełnianiu własnych zachcianek i fantazji. Nie spodziewa się, że najzwyklejsza dziewczyna na świecie wywróci jego świat do góry nogami.
Co się stanie, gdy serce przestanie słuchać rozumu? Kalina i Nathan będą błądzić w krainie niedomówień i niepewności, ale rodzące się między nimi uczucie przyniesie nadzieję na lepsze jutro. Czy to wystarczy, by Nathan zmienił swoje przyzwyczajenia? Może to Kalina będzie dyktować warunki? W tej grze nie ma jasnych zasad, są tylko najciemniejsze zakamarki miłości, która wbrew pozorom nie jest prosta.
Historia o dziewczynie, która oprócz miłości nie ma nic, i o mężczyźnie, który ma wszystko oprócz miłości.


Tytuł: Sponsor (TOM I)
Autor: K. N. Haner
Ilość stron: 512
Wydawnictwo: Editio Red
Kategoria: Literatura obyczajowa i romans
Wydanie: 14 listopada 2018



Za możliwość przeczytania oraz recenzji dziękuję wydawnictwu:



5 comments

  1. Książka ma swoje dobre i złe strony. Przykro mi, że się rozczarowałaś, ale faktycznie styl autorki nie jest dla każdego :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Czytałam i całkiem mi się podobała, chociaż te powtarzające się sceny też bym pousuwała. Muszę zabrać się kiedyś za kontynuację. :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Bardzo chciałam ją przeczytać, ale Twoja recenzja jest średnio zachęcająca i sama nie wiem...

    OdpowiedzUsuń
  4. Mnie akurat się podobała :) Choć nie obyło się bez minusów.

    OdpowiedzUsuń
  5. A ja lubię twórczość Kasi i cieszę się, ze to mój patronat. :)

    Pozdrawiam serdecznie ♥♥
    Nie oceniam po okładkach

    OdpowiedzUsuń