Na przekór – Agata Polite



Dzięki współpracy z Wydawnictwem Zysk i S-ka miałam okazję sięgnąć po czerwcową premierę Agaty Polite. Opis zapowiadał przyjemną lekturę na jeden wieczór, a liczba stron jedynie upewniła mnie w tym przekonaniu. Ostatecznie dość długo nie mogłam po nią sięgnąć, jednak, gdy już to zrobiłam, wciągnęłam ją naprawdę szybko. Akcja „Na przekór” rozpoczęła się dość dynamicznie; czytelnicy zostali wrzuceni w sam środek wydarzeń sprzed czterech lat, mających miejsce w miasteczkowym supermarkecie. Główna bohaterka uratowała wówczas wyrzuconego psiaka, zbierając baty od ochroniarza jakoby zwierzak był jej własnością. Mieszkanka domku jednorodzinnego zaraz potem kontynuowała kolejny zimowy dzień; podczas drogi do szkoły stopniowo poznaliśmy fakty o jej przeszłości oraz ciężar, jaki zmuszona była nosić na swoich barkach.

Kolejna książka dwudziestotrzyletniej autorki Agaty Polite jest jednak moim pierwszym podejściem do twórczości, której jedno z najnowszych owoców na niejednego zadziała naprawdę emocjonalnie. Patologia w rodzinie oraz utrata przyjaciółki Laury Piech to tylko przedsmak fabuły „Na przekór”, który pokazuje jak wiele musiała przejść ta postać. Jednocześnie udowadnia, że z pozoru spokojna oraz delikatna powieść dała radę ostro potrząsnąć czytelnikiem i wpłynąć na jego światopogląd. Styl autorki jest przyjemny, przez wydarzenia płynie się jak po niestrudzonym morzu i tak naprawdę nie miałam do tej pracy zbyt wielkich oczekiwań. Jak więc oceniam swoją przygodę, którą postanowiłam podzielić się dziś na blogu? Całkiem dobrze.

Obudzenie tego psa przed ósmą rano było niczym jazda na sankach, gdy na drodze brakowało śniegu. Możliwe, ale cholernie trudne do wykonania.

W moich recenzjach zwracam uwagę na wiele rzeczy, między innymi dylematy moralne bohaterów oraz punkty, mające za zadanie utrzymać nasze zainteresowanie do samego końca. Jestem więc zdania, że naprawdę w punkt było poruszanie tematów przyjaźni oraz rozwiązywania problemów za pomocą opcji blokowania na Facebooku. Ważne były również konsekwencje przywiązania, które nawet po długim czasie pchało do prób kontaktu i jest to coś, o czym naprawdę warto mówić. To samo tyczy się biedy oraz opisów wyrzeczeń bohaterów, dzięki którym momentami zmuszeni byli zaciskać pas, aby jakoś wiązać koniec z końcem. Cała książka to tak naprawdę porządna lekcja życia, niosąca przesłanie o tym, aby zawsze stawiać czoła niedogodnością losu oraz walczyć o swoje.

Niestety nie obeszło się bez minusów, a ja odnalazłam ich kilka, zauważając miejscami brak wspomnień oraz opisów dość istotnych aspektów, przez co niektóre wydarzenia traciły na wiarygodności. Z każdą stroną jednak coraz bardziej przekonywałam się do podejścia autorki oraz serwowanych nam scen, jak i kreacji bohaterów. Bezsensownie pędzący romans oraz brak jakichkolwiek wspomnień sformalizowania związku zostawiły u mnie niesmak, bo poczułam się zwyczajnie tak, jakbym ominęła kilak stron. Ponadto warto wspomnieć o skłonności do nieświadomego zapowiadania zwrotów akcji, które kompletnie niszczyły cały efekt. Kilka rzeczy się znalazło, jednak były to drobnostki, które na dobrą sprawę nie miały większego znaczenia.
Rodzice Laury to kolejny punkt, o którym czytelnik musiał dowiedzieć się więcej, bo zwyczajnie interesowały go skrywane sekrety oraz powody, ostatecznie prowadzące główną bohaterkę do miejsca, w którym się znajdowała. Ojciec dziewczyny odszedł, szukając szczęścia gdzie indziej, co pozostawiło na z pozoru idealnym obrazie rodzinnej sielanki nieodwracalną, pełną bólu szramę. Mężczyzna, chociaż nakreślony za pomocą zaledwie kilku zdań, miał skomplikowany charakter, co widać poprzez jego lekkomyślne czyny. Uzależniony i kompletnie nieodpowiedzialny długo nie nacieszył się ciepłem rodzinnego ogniska, gasząc je brutalnym butem kolejnych błędów. Matka również ucierpiała na odejściu partnera, przez co Laura już nigdy nie poczuła miłości oraz radości, jaką powinna być obdarowywana na każdym kroku. Zamiast tego miała wrażenie, jakby mieszkała z robotem, otrzymując jakiekolwiek pokłady empatii jedynie od swojej babci.


Mój pokój nie był duży i przestronny, ale jednak miał więcej metrów kwadratowych niż salonik. (…) Był mały, ale mój. To nic, że kiedyś babcia miała tutaj składzik, teraz to było moje królestwo. Szkoda tylko, że poddani nie płacili podatków, więc podłoga skrzypiała, a okno otwierało się jedynie wtedy, gdy miało taki kaprys.

Jak więc możecie zauważyć, jest to pozycja skupiająca się na tym, co wielu z nas spotyka na swojej drodze każdego dnia. Łapała za serce, ciągnęła zrozumienie, prowadząc cierpliwie do wniosków tyczących się zmiany nastawienia. I szczerze? Była to zwyczajnie przyjemna książka, którą fajnie czytało się w jeden, spokojny dzień.




OPIS: Walcz o swoje. Na przekór wszystkiemu.
Odkąd prawie zostałam potrącona na skrzyżowaniu, cały czas miałam wrażenie, że gram na loterii: uda mi się przejść albo nie… Laura przekonała się już kilka razy, że w życiu nie zawsze można liczyć na bliskie osoby. Gdy była mała, jej ojciec odszedł, a kilka lat później do Anglii wyjechała matka pod pretekstem szukania pracy i mieszkania. Po pewnym czasie Laura zrozumiała, że matka nie zamierza po nią wracać, i przestała sobie robić nadzieję. Na szczęście nie została zupełnie sama – jest babcia, przygarnięty kundelek Loki i leniwy kot Ninja. Jest nauka i praca w klinice weterynaryjnej. Jest przyjaciel Adam. I wreszcie jest Filip, zabawny, poznany przypadkiem chłopak, z którym znajomość zaczyna się coraz szybciej rozwijać. I kiedy Laura zaczyna naprawdę cieszyć się życiem, spada na nią kolejny cios…




Tytuł: Na przekór
Autor: Agata Polite
Ilość stron: 296
Wydawnictwo: Zysk i S-ka
Kategoria: literatura młodzieżowa
Wydanie: 25 czerwca 2019

Za możliwość przeczytania oraz recenzji dziękujemy wydawnictwu:

Billedresultat for zysk i s-ka wydawnictwo


1 comments

  1. A ja takie peany na jej cześć widziałam na innych blogach, że myślałam, że nie wiadomo jakie arcydzieło...

    OdpowiedzUsuń