Mister – E L James


E. L. James powraca; autorka bestsellerowych „Pięćdziesięciu Twarzy Greya” z pozoru zostawiła za sobą temat ostrych fantazji o bogatych sadomasochistach, które jakimś cudem podbiły serca milionów kobiet na całym świecie. W najnowszej powieści jej autorstwa „Mister” poznajemy arystokratyczny świat pełen niepoprawnych pragnień, żalu oraz zbrodni. Lektura zapowiadała się naprawdę obiecująco, a jednak mimo wszystko nie jest w stanie opuścić nas wrażenie, że pewne fakty są zbyt podobne do wspomnianej historii o Christianie Greyu. Nazwisko głównego bohatera oraz jego tytuł sprawiały, że już od początku próbowałam rozwiązać zagadkę, odpowiadając na jedyne pytanie, które nie dawało mi spokoju. Mianowicie; jak wiele wspólnego ma Maxim z adopcyjnymi rodzicami Christiana?

Arystokracja oraz brzemię dziedziczenia to coś niesamowicie interesującego… jeśli oczywiście umie się o tym pisać. W przypadku Eriki Leonard jak zwykle nie można było mieć żadnych oczekiwań, bo nawet te najmniejsze zostają obrócone w proch. Postać przez nią wykreowana, czyli Maxim jest dziedzicem ogromnego majątku oraz szlacheckiego tytułu. Zagubiony romansuje z wdową po swoim bracie, która liczy na coś więcej, niż tylko pieniądze za poniesione straty. Mężczyzna nie radzi sobie z czekającym na niego życiem, zatapiając w kolejnych nieodpowiednich decyzjach. Ostatecznie jego życie wywraca się do góry nogami, gdy wreszcie wpada na swoją nową dochodzącą – skromną Albankę Alessię Demachi. Od tamtej chwili wiadomo jest, że nie obędzie się bez romansu między tą dwójką, który dodatkowo okalany zostaje licznymi sekretami oraz niebezpieczeństwem. 

Mógłbym śledzić ją w drodze do domu.
Stalker. 

Życie była okrutne i to widać niemal na każdej stronie „Mistera”. Żałoba, która niosła ze sobą masę nieodpowiednich decyzji oraz jakikolwiek brak ich konsekwencji – właśnie to odnaleźć można w tej dość sporej jednotomowej powieści. Pasja, marzenia oraz walka z szarą rzeczywistością również grają sporą rolę. Jednocześnie autorka dokonała morderstwa na czytelnikach, ukazując im krzywdzący obraz Polaków na emigracji. Opisywana Krystyna, której posadę u Maxima przejęła Alessia, mieszkała w małym domku, z którego na kilometr wiało nędzą i rozpaczą. Specem w dziedzinie być nie muszę, aby zauważyć, że przecież była to zwyczajna bajka, przedstawiająca jednocześnie opinię autorki oraz jej sposób rozumowania tematu życia na obczyźnie przez Polaków. Widać jednak stosunek Eriki do stereotypów oraz ciągłe powielanie ich, obok czego zwyczajnie nie pozwolę sobie przejść obojętnie. Wspomniana Krystyna postanowiła się wyprowadzić do Kanady, stawiając główną bohaterkę w dość ciężkiej pozycji, gdzie na gwałt musiała odnaleźć sobie nowe lokum, co było trudne, zważywszy na fakt, iż przebywa w kraju nielegalnie. O samym sposobie jej emigracji dowiadujemy się naprawdę późno, jednak problem ten znika pod falą miłosnych uniesień między Alessią i jej Panem. Podsumowując, mamy tu typowy zabieg stosowany w tego typu romansach; jest problem, ale od razu znika, ponieważ „miłość zwalczy każde zło”. I, okej, droga do zastosowania tego stwierdzenia bywa w „Misterze” kręta, jednak wątpliwości nie ulega fakt, iż ostatecznie i tak lądujemy w tym samym miejscu.

– W takim razie wezmę Kryjówkę.
Adekwatna do sytuacji. 

Warte wspomnienia jest, że autorka wciąż nie nauczyła się odpowiednio przedstawiać opisywanych miejsc. Mamy Londyn, a jednak, gdyby nie nazwa, w ogóle nie dałoby się tego odczuć. Brakowało mi opisów, bo ciekawostki otrzymane na kartach książki pokroju angielskich deszczowych dni, równie dobrze można zwyczajnie odnaleźć online. Jednocześnie widać, iż była to powieść napisana na kolanie; okej, wpadek technicznych jako tako nie było, jednak nie dało się odnaleźć żadnego przesłania, które mogłoby rozjaśnić dzień czytelnika. Nie mając już nic więcej do dodania, odpowiem wreszcie na zadane sobie wcześniej pytanie dotyczące magicznego połączenia debiutu autorki, z jej najnowszą pracą. Otóż jedyne, co łączy obie pozycje, to właśnie nazwisko Lorda Trevethicka, jak i twórca pozycji. 
No chyba, że naprawdę miałam rację, dokopując się do teorii dotyczącej pokrewieństwa Greyów z Maximem Trevelyanem, jednak wydaje mi się, że jeśli E. L. James będzie chciała wycisnąć coś z tego tematu, zrobi to już w kolejnej książce, jak i nie następnej naciąganej serii po którą na pewno sięgnę…



OPIS: Londyn, 2019. Dla Maxima Trevelyana życie było niezwykle łaskawe: uroda, arystokratyczne koneksje i pieniądze sprawiły, że nigdy nie musiał pracować, a noce rzadko spędza samotnie. To idylliczne życie przerywa jednak coś, na co mężczyzna nie jest gotowy: Maxim dziedziczy rodzinny tytuł szlachecki, cały majątek i gigantyczne posiadłości... a także wszelkie wiążące się z nimi obowiązki. To rola, z którą nie umie się zmierzyć. Największym wyzwaniem będzie jednak walka z pożądaniem pewnej tajemniczej młodej kobiety, która niedawno pojawiła się w Anglii. Ta dziewczyna ma w sobie coś więcej niż niebezpieczną, skomplikowaną przeszłość. Małomówna, piękna i z ogromnym talentem muzycznym, nęci Maxima swoim sekretem, wzbudzając w nim namiętność, jakiej dotąd nie doświadczył. Kim jest Alessia Demachi? Czy Maxim obroni ją przed zagrażającymi jej wrogami? I co uczyni dziewczyna, gdy dowie się, że jej kochanek również skrywa mroczne tajemnice? Od serca wielkomiejskiego Londynu przez dzikie wrzosowiska Kornwalii aż do zimnych, budzących grozę bałkańskich krajobrazów, Mister to pełna niebezpieczeństw i pożądania podróż zapierająca dech w piersiach aż do samego końca.




Tytuł: Mister
Autor: E L James
Ilość stron: 512
Wydawnictwo: Sonia Draga
Kategoria: literatura obyczajowa, romans
Wydanie: 5 czerwca 2019



2 comments