Gdyby ocean nosił twoje imię – Tahereh Mafi



„Gdyby ocean nosił Twoje imię” opowiada historię amerykańskiej dziewczyny, która wychowywana była w muzułmańskiej rodzinie. Pomimo współczesnych czasów i rozwiniętego kraju, hidżab nadal wzbudza wiele kontrowersji w jej otoczeniu, dając ludziom powód do wyzwisk. Nie pomaga fakt akcji dziejącej się po ataku terrorystycznym na World Trade Center, o który obwiniani są członkowie państwa islamskiego. Rodzina Shirin ucieka od nienawiści zmieniając bez przerwy miejsce zamieszkania, co skutkuje nową szkołą i nowymi znajomościami. Mimo nowego startu, sytuacja nie ulega poprawie, a ona na nowo musi stanąć twarzą w twarz z wyzwiskami i popychaniami. Promieniem słońca okazuje się Ocean – nowo poznany chłopak z którym na biologii pracuje Shirin i któremu nie przeszkadza nakrycie głowy dziewczyny czy wyznanie w jakim została wychowana. Są bowiem rzeczy, które nie układają się tak, jak powinny, bo pomimo dużego, ładnego domu oraz dobrze płatnej pracy ojca, który wraz z matką stara się zapewnić córce godne życie na dziewczynę wciąż spada deszcz nieprzyjemności ze strony rówieśników.
Nie miało znaczenia, że byłam tak samo wstrząśnięta jak wszyscy; nikt nie wierzył w mój żal. Ludzie, których nigdy wcześniej nie znałam, nagle oskarżali mnie o zabójstwo. Obcy ludzie wrzeszczeli na ulicy, w szkole, w sklepie, na stacji paliw, w restauracji, żebym wracała do domu, z powrotem do Afganistanu, ty pieprząca wielbłądy terrorystko. Chciałam im powiedzieć, że mój dom jest przecznicę dalej.
„Gdyby ocean nosił Twoje imię” to pozycja rozchwytywana i intensywnie reklamowana na social mediach, gdzie podpisywana była jako książka, której przeczytania się nie żałuje. I muszę przyznać, że to prawda, a pozytywne opinie oraz sława są całkowicie zasłużone. Pomimo sławy autorki, która wypromowana została przez słynny ,,Dotyk Julii” jakoś nie połączyłam kropek, sięgając po pozycję z otwartym umysłem i brakiem oczekiwań. Czytałam ją w oryginale, co jednak nie stanowiło trudności, ponieważ została napisana prostym językiem.


Wbrew pozorom nie jest to głupia historia miłosna stworzona jedynie dla nastolatek, ale niesie ze sobą duże przesłanie, ukazując jednocześnie z jakimi problemami borykają się osoby innego wyznania. Autorka idealnie odwzorowuje ludzkie odczucia po tragedii World Trade Center, gdy niechęć do muzułmanów sięgnęła krytycznego punktu. Tahereh Mafi pokazała jak ogromny wpływ może mieć drugi człowiek oraz jak ważne są uczucia, które jednocześnie potrafią stworzyć komfortowe miejsce na świecie pełnym przemocy i nienawiści. Jednocześnie porusza temat wrogiego nastawienia do człowieka, który właściwie nie zrobił nam niczego złego, ale czujemy do niego niechęć za rzeczy, na które nie ma wpływu. Poruszające zakończenie dało mi łzy w oczach, ale również poczucie, że spędzony nad tą książką czas był wykorzystany w naprawdę dobry sposób.



OPIS: Bycie inną nie musi oznaczać bycia gorszą. Ale świat nie jest idealny i Shirin naprawdę nie ma łatwego życia. Minęło kilkanaście miesięcy od głośnego zamachu z 11 września. To wyjątkowo burzliwy czas zwłaszcza dla szesnastoletniej muzułmanki, która nie zgadza się na to, co zgotował jej los. Shirin doskonale wie, jak okropni mogą być ludzie. Jest zmęczona agresywnymi spojrzeniami, poniżającymi komentarzami, nawet przemocą fizyczną, które spotykają ją ze względu na hidżab. Z każdym dniem bardziej zamyka się w sobie i coraz silniej oddaje muzyce i tańcowi. Wszystko jednak się zmienia, gdy na jej drodze staje Ocean James. Jest pierwszą osobą, która chce poznać prawdziwą Shirin. Ale czy dziewczyna jest gotowa, by komukolwiek zaufać? Zwłaszcza komuś z tak odmiennego świata?




Tytuł: Gdyby ocean nosił twoje imię
Autor: Tahereh Mafi
Ilość stron: 297
Wydawnictwo: We need ya
Kategoria: literatura młodzieżowa
Wydanie: 30 października 2019

4 comments

  1. Przez chwilę miałam ochotę na tę książkę, właśnie ze względu na przesłanie. Ale taki był wokół niej szum na Instagramie, że już mi się odechciało :( Po prostu gdzie się nie obejrzałam, tam każdy coś publikował o tej książce.

    OdpowiedzUsuń
  2. Jakoś nie ciągnie mnie do tej lektury... Ale same pozytywne opinie o niej czytałam :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Słyszałam o autorce a serię o Julii mam nawet już na czytniku, ale nie miałam jeszcze okazji nic przeczytać. Może zacznę od tej właśnie pozycji, bo recenzja mocno do tego zachęca :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Wygląda to super. Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń