[PRZEDPREMIEROWO] Szlam – Andrzej Mathiasz



Ostatnie tygodnie obfitują w nowe materiały o pedofilii, wzbudzając coraz więcej kontrowersji, a autorzy prześcigają się w ujawnianiu kolejnych zbrodniarzy. Bracia Siekielscy wypuścili drugą część swojego słynnego materiału, a w odwecie pojawiła się produkcja „Nic się nie stało”, pokazująca dramaty dziejące się w Zatoce Sztuki. Andrzej Mathiasz idealnie wstrzelił się w termin, wchodząc na rynek ze swoją najnowszą powieścią. 


"Szlam" to mocny kryminał o grasującym w Lublinie mordercy. Przeniesiony z Warszawy prokurator ma za zadanie namierzyć chujowego rzeźnika, który swoje ofiary skazuje na śmierć poprzez wykrwawienie po odcięciu członka. Wszystkich mężczyzn łączy jedno – „miłość” do nieletnich dziewczyn i ich młodych ciał. Nie jest jednak sam w tym pościgu, bo tworzy trójkąt z policyjną psycholożką oraz panią komisarz Brudką. Koniecznie przez „U”. Pomimo wspólnego celu ich drogi pełne są napięć i sprzeczek, a każdy ma inny pomysł na portret psychologiczny rzeźnika. O dziwo dość prędko dostajemy dwóch potencjalnych zabójców z dość mocnym motywem, jakim jest przemoc domowa i molestowanie czy gwałt. Właśnie tutaj pokazana jest waga układów i zamiatania pod dywan w świecie polityków i osób na wyższych stanowiskach niż przysłowiowy Kowalski. 

Nie ja urządziłem tak świat, że piekło jednego jest rajem drugiego. 

Z każdą kolejną stroną, zabójstwa i miejsca zbrodni bądź ukrycia dowodów łączą się w logiczną całość. Wszystkie drogi prowadzą do Kościołów, a my dostajemy idealny obraz ludzkiej psychiki, skrzywionej przez lata dziecięcych krzywd i złego dotyku. Ponadto osobiste problemy bohaterów tworzą odrębne wątki, otwierając oczy na niektóre sprawy. 
Akcja dziejąca się w prawdziwych miejscach Polski sprawia, że po mojej skórze przechodzi swego rodzaju dreszcz. W Lublinie nigdy nie byłam i wątpię, bym miała kiedykolwiek okazję tam być, ale to nie przeszkodziło mi w realnym wyobrażeniu sobie miejsc, w których ginęły ofiary bądź policjanci zastawiali pułapki. Nazwy ulic, barów i zakątków dawały czytelnikowi poczucie, że historia mogła wydarzyć się naprawdę i nie być jedynie wymysłem autora. Czaty z pedofilami, w których rzeźnik celowo robił błędy, by jeszcze bardziej utwierdzić przestępcę w przekonaniu, że pisze z dzieckiem, nadawały całej akcji realizmu. Zupełnie jak pełne krwi opisy pozbawionych członków mężczyzn. 

Mam jednak mieszane uczucia co do przedstawionych policjantów w tej książce. Nieco stereotypowe podejście autora sprawiło, że dostaliśmy mundurowych znanych z kawałów, gdzie zawsze chodzą parami, bo jeden potrafi pisać, a drugi czytać. Zupełne przeciwieństwa określone tutaj wagą mają za zadanie nieco ośmieszyć funkcjonariuszy, którzy nie do końca radzą sobie z powierzonymi zadaniami. 
Momentami rozwlekająca się akcja, która sprawiała, że przeskakiwałam kolejne wersy z poczuciem, że nie stracę niczego ważnego oraz anglojęzyczne wstawki, doprowadzające mnie do szału, sprawiały, że miałam ochotę porzucić lekturę. I zazwyczaj w tym miejscu akcja znowu wracała na odpowiedni tor, wciągając czytelnika w kolejne podejrzenia albo pościg za pedofilem, gdy Mathiasz dawkował nam kilka wycinków z czatu. Miałam momenty, gdy zwyczajnie gubiłam się w akcji, nazwiskach i narracji, ale następne zdania sprawiały, że wszystko układało mi się w całość i wiedziałam, że zmierzam w dobrym kierunku. 

"Szlam" to kryminał ponadczasowy. Umierający mężczyźni, którzy na pozór byli wzorami do naśladowania i nie sprawiali wrażenia osoby, która mogłaby zniszczyć psychikę człowieka na całe życie; czarny humor, problemy, z którymi musieli mierzyć się prokuratorzy i policjanci w życiu prywatnym, a także problemy natury psychicznej to podstawa do dobrej książki. Bohaterowie z życia wzięci, pełni lęków, niepewności, skrywanych uczuć i tajemnic, to osoby, z którymi wielu z nas może się utożsamić. Nieco kontrowersyjna fabuła z pewnością na długo zapada w pamięć i wnika w czytelnika, dając mu w pewnej chwili poczucie zdenerwowania i kolokwialnego wkurwienia, gdy uświadamia sobie, że po świecie chodzi wielu pedofilów, którzy również zostaną uznani za niewinnych, gdy ręka rękę umyje. Pomimo kilku wad "Szlam" jest książką, na której kontynuację liczę. 

Kilka niedokończonych wątków, zamyka się jedynie słowami „To jeszcze nie koniec”, a ja mam nadzieję, że to faktycznie nie jest koniec, a autor jeszcze niejednokrotnie mnie zaskoczy. 

A wszystkich, którzy chętnie zatopią się w "Szlamie" zapraszam do kupienia książki, która na rynku pojawi się już 26 maja!




OPIS: W sercu lubelskiej starówki dwie licealistki natrafiają na fragment męskiego ciała. Tej samej nocy na pobliskim podwórku zostaje znaleziona reszta zwłok mężczyzny.

Dochodzenie prowadzi prokurator Adam Szmyt, przeniesiony do Lublina ze stolicy. Pomagają mu ambitne policjantki: komisarz Aneta Brudka i psycholożka Magdalena Choroba. Zabójca pozostaje nieuchwytny, a niebawem znalezione zostaje kolejne ciało…

Śledczym udziela się ponura i zwodnicza atmosfera Starego Miasta. Pogoń za sprawcą przez mroczne podwórka staje się dla nich wyprawą w głąb siebie. Co odkryją na dnie swojej duszy? Dlaczego giną tylko mężczyźni i gdzie pojawią się brakujące fragmenty ich ciał? Wreszcie, czy uda się złapać zabójcę i zapobiec dalszym zbrodniom?

Tytuł: Szlam
Autor: Andrzej Mathiasz
Ilość stron: 414
Wydawnictwo: Replika
Kategoria: kryminał, thriller, sensacja
Wydanie: 26 maja 2020


Za możliwość przeczytania oraz recenzji dziękujemy wydawnictwu: 




2 comments

  1. Do tej pory spotykałam się z dość niepochlebnymi opiniami na temat tej książki, dlatego zastanowię się jeszcze nad jej lekturą. 😊

    OdpowiedzUsuń
  2. Gdyby nie to, że nie jestem teraz psychicznie w miejscu odpowiednim na ciężkie lektury, to z radością zapisałabym tytuł. Jednak wiem, że teraz takie powieści odpadają u mnie w przedbiegach, wiec na razie pasuję...

    OdpowiedzUsuń