[PRZEDPREMIEROWO] Kochanie, nie okłamuj mnie – Karolina Wasilewska



Melody i Rhys powrócili! Już jutro premierę ma drugi tom dylogii „Zakochana w kłamcy” Karoliny Wasilewskiej, na którą z pewnością wielu czekało. "Kochanie, nie okłamuj mnie" ma być swoistym wyjaśnieniem niedopowiedzeń z pierwszej części, a opis jest już ogromnym spojlerem.

Prawda wychodzi na jaw, a Mel dowiaduje się, że jej ukochany nie jest wcale szanowanym biznesmenem, a głową hiszpańskiej mafii. Mimo to jej miłość nie zmniejsza się, a wręcz przeciwnie – rośnie w siłę, nawet jeśli związek z mężczyzną może zakończyć się śmiercią. 


Spotkałam miłość tak silną, że jej płomień parzył mnie boleśnie, lecz przyciągał i wabił mnie swoim pięknem oraz hipnotyzującym karmelem spojrzeniem.


"Kochanie, nie okłamuj mnie" to tajemnica goniąca tajemnicę, która ostatecznie dostaje logiczne wyjaśnienie. Zachowania bohaterów związane są z traumami z przeszłości, a dobre postacie okazują się antybohaterami, gdy światło dzienne ukazuje ich mroczne strony. Zabójstwo najbliższej osoby, chęć morderstwa z miłości czy ze strachu przed konsekwencjami. Pierwsza część „Zakochanej w kłamcy” zostawiła we mnie ziarno ciekawości, które mieszało się ze znudzeniem. O ile to pierwsze zostało zaspokojone, tak znowu wynudziłam się przy kontynuacji dylogii. Mnóstwo akcji przeplatało się z męczącym już seksem, a moja irytacja główną bohaterką przemieniła się w nienawiść. Jej głupota była nie do zniesienia, a ja miałam ochotę wymierzyć jej policzek, którym ostatecznie zaszczyciła ją własna matka, wyręczając mnie. 

Akcja powieści dzieje się w mafijnym świecie, który na szczęście nie jest aż tak przodujący. Autorka kolejny raz wprowadziła nas w świat pełen ofiar, zemst, śmierci i nielegalnych uczynków, pokazując, że często największymi wrogami są najbliższe nam osoby, po których zdecydowanie nie spodziewalibyśmy się niczego złego. Budowanie napięcia i dozowanie wyjaśnień tajemnic wyszło naprawdę super, szkoda, że dawkowanie scen erotycznych nie poszło tak samo. Miałam w pewnej chwili wrażenie, że są już wciskane na siłę i czytelnik obszedłby się bez nich. Właśnie one często pokazywały dziwne zachowanie bohaterów, przykładem jest reakcja Melody, gdy dowiedziała się prawdy o Motylu. Czy naprawdę byliby zdolni podniecić się po opowieści o bólu i stracie? Jeśli tak, to zazdroszczę chęci na seks bez względu na okoliczności. 

"Kochanie, nie okłamuj mnie" Karoliny Wasilewskiej nie jest zbyt obszerną powieścią, ale pomimo niecałych trzystu stron czułam się wymęczona i wielokrotnie przerywałam lekturę, zmuszając się później do skończenia, bo chciałam się przekonać, czy czeka na mnie coś dobrego. I faktycznie końcówka była rollercoasterem emocji, gdy wszystkie tajemnice wreszcie zostały ujawnione, a ja przyłapałam się na soczystym O kurwa, tego się nie spodziewałam na ostatnich stronach. Nie jestem jednak pewna czy samo zakończenie może sprawić, że odbiór całej książki się zmieni. Osobiście z pewnością nie wrócę do tej dylogii, zostawiając ją na półce książek wymęczonych, ale przeżytych i z nadzieją będę obserwować rynek, czekając na kolejną powieść Karoliny, bo jestem ciekawa czy czeka nas coś jeszcze. 




OPIS: Melody dowiaduje się, czym tak naprawdę zajmuje się Rhys. Jest nie tylko bardzo wpływowym biznesmenem, ale również głową hiszpańskiej rodziny mafijnej. Mimo że ta informacja zwala dziewczynę z nóg, Melody nie potrafi patrzeć na niego inaczej. Zakochała się. 

Kiedy Rhys wylatuje do Alicante w sprawach służbowych, Mel poznaje jedną z najbardziej skrywanych tajemnic. Jest zdruzgotana. Jakby tego było mało, wkrótce dociera do niej wiadomość, że napadnięto Rhysa i mężczyzna jest w krytycznym stanie. 

Niedługo po tym wychodzą na jaw kolejne sekrety. Melody czuje się oszukana przez ukochanego, który zadał jej tyle bólu, i już nie chce mu wybaczyć. 

Okłamał ją po raz ostatni.





Tytuł: Kochanie, nie okłamuj mnie
AutorKarolina Wasilewska 
Ilość stron: 276
Wydawnictwo: Wydawnictwo NieZwykłe
Kategoria: literatura obyczajowa, romans
Wydanie: 26 maja 2021





2 comments