Jesień pokazuje swoje liczne barwy, a my spędziłyśmy ferie na spontanicznym wyjeździe do Polski. Jednak wszystko co dobre kiedyś się kończy, tak samo jak pogoda, która początkowo zapowiadała cudowne, ciepłe dni, teraz dając nam nieźle popalić porywistym wiatrem. Ze współpracy z Wydawnictwem Akurat w nasze dłonie trafiło „LoveInk You”, czyli powieść napisana przez K.N. Haner jeszcze kilka lat temu. Osobiście mam do niej ogromny sentyment i z przyjemnością spędzałam cztery godziny w aucie właśnie na lekturze tej książki. Początkowe rozdziały zaserwowały mi swoisty powrót do czasów, gdy autorka wrzucała fragmenty jeszcze na Wattpada, a potem pisała o możliwości wydania. Jednak coś poszło nie tak, a bliższe poznanie trójki przyjaciół z salonem tatuażu zostało odroczone dla czytelników na długie miesiące. Ostatecznie pod swoje skrzydła powieść tę wzięło Wydawnitwo Akurat i muszę przyznać, że to była bardzo dobra decyzja.
Isaac, Nick i Kallan są jak bracia – wspierają się w każdej sytuacji, mieszkają razem oraz pracują. Program telewizyjny na podstawie ich pracy w studiu otwiera przed nimi drzwi ogromnych możliwości… w szczególności finansowych, bo przyjaciele doskonale wiedzą, jak to jest mieć problemy z pieniędzmi oraz ledwo wiązać koniec z końcem. Nie zapominają o tym nawet, gdy dobra passa przynosi wysokie zarobki, pozwalające im na spokojne przeżycie miesiąca oraz spłatę długów. Dołączenie Kiry do ekipy oraz pojawienie się tajemniczej Niny, która naciska na tatuaż, uciekając chwilę przed początkiem sesji, zapowiedziało zmiany w i tak pokręconym życiu przyjaciół. Czy ich zamiary są czyste, a może kobiety mają głębsze plany wobec mężczyzn?
Przyjrzałem się dziewczynie, ale nie dostrzegłem żadnych blizn na jej ciele. Zapewne skrywała je pod ubraniem, ale nagle dopadła mnie myśl, że te blizny wyryte były także w jej sercu. Każdy je przecież miał. Niewidoczne dla oka rany, które skrywaliśmy w środku przed całym światem. Wstydziliśmy się ich. Baliśmy się. Przypominały nam one o przeszłości.
Myślałam, że K.N. Haner niczym mnie nie zaskoczy. Do lektury „LoveInk You” podeszłam dosyć sceptycznie patrząc na możliwość odmiennego poziomu w porównaniu z innymi powieściami tej autorki. Brałam pod uwagę właśnie fakt tego, jak dawno autorka pisała tę książkę w porównaniu z tym, jak wypracowywała swój styl wydawanymi co kilka miesięcy pozycjami. Na początku nieco gryzł mnie fakt dodania dwóch bohaterek i dawało mi to wrażenie, jakby sama autorka nie była pewna, która postać kobieca jest dla niej bardziej istotna dla opowiedzenia tej historii. Nagle pojawiła się Kira, potem na salony wpadła Nina, następnie znowu była Kira, żeby do niemal końcówki powieści skupienie znowu zostało całkowicie postawione w stronę Niny. Pomimo kilku dość dobrych scen z udziałem całej trójki, na których głównie skupia się akcja, na dobrą sprawę Kira nie była aż tak istotna. Łatwo można byłoby zamienić ją jednym z chłopaków, a być może podziałałoby to pozytywnie, ponieważ strasznie mi ich brakowało. Jak na książkę dającą początkowo wrażenie takiej, która skupia się właśnie na życiu trójki najlepszych przyjaciół, pozostała dwójka grała nie drugo-, a wręcz trzecioplanową rolę. Liczę, że w kolejnych częściach serii zostanie rozwinięty ich wątek. Kto wie? Może następne tomy zostaną całkowicie poświęcone Nickowi oraz Kallanowi?
„LoveInk You” to pozycja, która umili wieczór niejednemu czytelnikowi. Mi na pewno pomogła w pokonaniu kilku godzin podróży. No i warto wspomnieć o oprawie graficznej oraz teksturze okładki, ponieważ była ogromnym, pozytywnym zaskoczeniem. To chyba pierwsza książka wydrukowana w taki sposób i mam szczerą nadzieję, że dalsze części też takie będą. To mimochodem nadaje tej serii wyjątkowości, a mnie pcha ku temu, aby jeszcze chętniej sięgnąć po kontynuację.
Zamawiajcie swoje egzemplarze lub lećcie na Legimi, gdzie możecie dostać LoveInk You! Gwarantuję, że będziecie się przy niej dobrze bawić!
1 comments
Świetny wpis. Akcesoria do niszczarek pozdrawiają.
OdpowiedzUsuń