[PRZEDPREMIEROWA RECENZJA PATRONACKA] Jednym tchem – Joanna Krystyna Radosz


Jak wiele bylibyście w stanie poświęcić dla spełnienia największych marzeń?   

W sercu Eleanory Stanisławskiej główne miejsce zajmuje łyżwiarstwo figurowe. Już jako mała dziewczynka pragnęła być kimś wielkim i zdobywać szczyt, a w wieku nastoletnim nadal rozwija się, podnosząc poprzeczkę. Ostre treningi oraz jasny cel doprowadzają ją do momentu, gdy otrzymuje propozycję współpracy z samym Wiaczesławem Pietrowiczem Morozowem – światowej sławy trenerem rosyjskiego imperium łyżwiarskiego. Taka szansa jest dla młodziutkiej dziewczyny gwiazdką z nieba, jednak nie będzie mogła sięgnąć po nią ot tak. Wszystko ma swoją cenę: sława, osiąganie celów, rozwój osobisty. I o wszystko trzeba walczyć.    

Sprzeczne emocje targają bohaterką przez większość książki. Jednocześnie dobija ją presja, wywierana na każdym kroku oraz fakt, że niektóre więzi nie są jednak tak trwałe, za jakie mogła je uważać. Życie weryfikuje, a w jej wypadku aż za bardzo. Najbliżsi czasami nie mają na myśli naszego dobra, pomimo pozornie słusznych intencji. My również zawodzimy, chociaż początkowo wcale możemy nie mieć tego na myśli. I Eleonora zawodzi.     

– Masz za dobre serce, Leono – westchnął Konrad, kręcąc głową w wyrazie udawanego wzburzenia. – Ono cię kiedyś ugryzie w dupę.     

„Jednym tchem” to tak naprawdę nie tylko kolejna dobra powieść na koncie autorki, a pewien rodzaj poezji: balans pomiędzy wysokimi ambicjami oraz sprzecznymi emocjami. Wszystko to okrapiane mieszanką kulturową. Bohaterowie byli niesamowicie realistyczni, a ich błędy zwyczajnie ludzkie. Skłamałabym twierdząc, że Leona mnie nie denerwowała, powodując chęć zamknięcia książki, że nie zawodziła. Wielokrotnie czułam żal z powodu jej zachowania, nawet podenerwowanie. Jednak o wiele bardziej wolałam ją właśnie taką, żałującą potem popełnionego błędu niż niejedną przerysowaną główną postać, która według odgórnie narzuconego scenariusza nie powinna popełniać ich wcale.     

„Jednym tchem” to opowieść o marzeniach i ich konsekwencjach, ale również o dorastaniu oraz zmianach w nas samych. O tym, jak na nowo można odkryć coś, co pozornie zna się na wylot. Łyżwiarstwo figurowe odgrywa tu ogromną rolę, jednak tak naprawdę jest tylko dopełnieniem walki, którą Eleonora odbywa z samą sobą. Z ciągłym gnaniem ku perfekcji, a jednocześnie oczekiwaniami nie tylko do siebie, ale też innych. Z uczuciami wychodzącymi na wierzch nagle i gwałtownie, jakby po długiej walce o oddech wyłoniły się spod tafli wody, biorąc wreszcie zbawczy dech.     

Przez powieść tę płynęłam tak, jak po lodzie pewnie poruszała się Eleonora podczas swoich popisowych występów. Przeżywałam emocje bohaterki jak głupia, wczuwałam w fabułę i brnęłam pewnie przed siebie, gotowa na satysfakcjonujące zakończenie. Czy takim ono było? Zdecydowanie.     

Muszę przyznać, że zaczynając lekturę fragmentu przed podjęciem decyzji o patronacie, byłam pełna sprzecznych emocji. Łyżwiarstwo figurowe to nie moja broszka i nie wiedziałam, czy dam radę się odnaleźć oraz polubić coś tak dla mnie nowego. Poszerzanie czytelniczych horyzontów jak na razie jednak wychodzi mi świetnie, a dzięki Joannie Krystynie Radosz w moim sercu znalazło się miejsce całkowicie podbite przez stworzonych przez nią bohaterów, a przede wszystkich historię opowiedzianą na kartach „Jednym tchem”.     

Polecam tę powieść z całego serca. Pomimo przepięknej okładki sugerującej srogą, jednak przepiękną zimę, środek zaserwuje Wam tak wielką emocjonalną mieszankę, że spokojnie zastąpi najgrubsze skarpetki w coraz zimniejsze, jesienne dni.   







OPISŁyżwiarstwo figurowe to wielka miłość Eleonory Stanisławskiej. Lata ciężkich treningów i rezygnacji z wielu aspektów życia zostały zwieńczone propozycją współpracy z Wiaczesławem Morozowem – światowej sławy trenerem rosyjskiego imperium łyżwiarskiego. Dla młodziutkiej zawodniczki z Torunia perspektywa doskonalenia umiejętności pod okiem mistrza, a także trenera jej wielkiej idolki Elli Rosenberg, to wyróżnienie i spełnienie marzeń. Wyjazd do Rosji oznacza jednak rozłąkę z dotychczasową trenerką, rodzicami i chłopakiem. Ponadto z jednej strony równa się ekscytacji i chęci zmierzenia się z nowymi wyzwaniami, a z drugiej strachowi i obawie przed nieznanym. Jaką decyzję podejmie Eleonora? Czy będzie mogła liczyć na wsparcie i zrozumienie najbliższych osób? Czy perspektywa wielkiej kariery warta jest wyrzeczeń i dokonywania nie zawsze łatwych wyborów? Jaką rolę w życiu dziewczyny odegra Ella Rosenberg?


Tytuł: Jednym tchem
Autor: Joanna Krystyna Radosz
Ilość stron: 336
Wydawnictwo: Plectrum
Kategoria: literatura obyczajowa, romans
Wydanie: 15 listopada 2021



Za możliwość przeczytania, patronatu medialnego oraz recenzji dziękujemy autorce oraz wydawnictwu:




1 comments

  1. Chciałabym poddać się emocjom podczas lektury tej książki, więc będę o niej pamiętała na przyszłość.

    OdpowiedzUsuń