Słodki obłęd – Anna Bellon

 

Śnieg i momentalny grad znowu dają nam posmak bezlitosnej, mroźnej zimy, chociaż jeszcze kilka dni wcześniej szczerze wyczuć można było cudowne, niemal gorące promienie słońca. Na gałązkach pojawiały się pierwsze fragmenty zieleni, jednak pogoda jest nieprzewidywalna i, trochę tak jak fabuła w niektórych książkach, zaskakująca. Pewnie przynajmniej część z Was zauważyła ostatnio po naszych kanałach społecznościowych, że zaczęłam czytać nowość od Anny Bellon – autorki serii „The Last Regret” oraz kilku pojedynczych książek. W Walentynki miała premiera jej kolejna powieść, tym razem wydana w wydawnictwie BeYa. Okładka mnie kupiła od razu i wiedziałam, że muszę ją przeczytać.   

„Słodki obłęd” to historia młodej kobiety pracującej w cukierni, która po utracie ukochanego nie wierzy w miłość. Pewnego dnia zastaje w swoim aucie przebitą oponę, którą musi wymienić. Dotychczas szło jej to dość sprawnie, jednak tym razem nie miała wystarczająco siły, aby przekręcić jedną z uciążliwych śrub. Z pomocą przychodzi jej Filip – mężczyzna uprzejmy oraz dobrze wychowany. Weronika w ramach podziękowania zaprasza go na słodkości i wręcza wizytówkę z odpowiednim adresem do swojego miejsca pracy. I właśnie tak rozpoczyna się ich przygoda – od przebitej opony oraz słodkiego bileciku zapowiadającego kolejne spotkanie. Tylko za Weroniką dalej ciągnie się przeszłość oraz cierpienie z nią związane… czy będzie w stanie otworzyć się na nowe uczucie i zaufanie innemu mężczyźnie?   

“Słodki obłęd” totalnie kupił mnie przepiękną okładką, która podbiła moje serce. Musiałam więc dostać papierowy egzemplarz w swoje ręce i z największą przyjemnością pokazywałam go chociażby w naszych mediach społecznościowych. Grafik BeYa wykonuje naprawdę świetną robotę i należą mu się ogromne brawa zarówno za stworzenie tak ładnej grafiki, jak i w ogóle wpadnięcie na jej pomysł, który jest dość wyjątkowy. Tylko nie samą okładką żyje książka… a ja tym razem z przyjemnością czytałam o akcji dziejącej się w Polsce, co zwykle nie jest dla mnie ani problematyczna ani super kuszące, jednak jedno Annie Bellon muszę przyznać – opisywanie otoczenia na początku swojej najnowszej powieści wyszło jej świetnie.  

Niestety ważne jest podkreślenie tego “na początku”, bo im dalej w rozdziały, tym mniej opisów otoczenia zyskujemy, skupiając się głównie na odczuciach głównej bohaterki. Przez to czułam się tak, jakby autorka miała narzucony czas pisania oraz ilość znaków, co – choć może być mylne – idealnie widoczne było po pierwszym spotkaniu bohaterów. To tak, jakby poza nimi nic nie miało znaczenia, a powolny rozwój związku oraz ostrożność nie istniały. Ba, przez moment zastanawiałam się nawet, czy nie był to zabieg celowy, aby nie zrobić z Filipa oszusta, który wbije Weronice nóż w plecy. Ich relacja po prostu rozwijała się za szybko. Wyczekiwałam momentu, w którym coś pójdzie nie tak, bo to było zbyt cukierkowe, aby trwało wiecznie. No i w końcu żadna historia nie jest w stu procentach idealna, więc ten haczyk gdzieś musiał być. Między bohaterami było kilka zgrzytów, ale w sumie to było na tyle. Także tak – było słodko i z drobnym obłędem, który pokazany został wyżej wspomnianym rozwojem związku w zaskakującym tempie. Może właśnie takie znaczenie miał tytuł i było to celowe.   

Z przykrością muszę również przyznać, że niesamowicie irytowało mnie to skakanie od jednej sceny do drugiej. Brakowało tu płynnego przejścia, przez co książka wyglądała jak zlepek przypadkowych scen bez drugiego dna – jak takie opowiadanie, gdzie kolejne przerywniki oznaczały następne rozdziały. Ostatecznie jednak nie miało to aż tak dużego wpływu na moją przygodę. No może nieco wydłużyło czas czytania, bo im więcej przerywników i krótsze sceny, tym mniej wczuwałam się w cały klimat “Słodkiego obłędu” i tym łatwiej było mi odłożyć dokończenie jej na dogodniejszy moment niż obecny.   Mimo wszystko była to powieść przyjemna – bohaterowie potykali się na rzucanych im pod nogi kłodach, przez co wypadali realistycznie oraz z trudem stawiali czoła swojej przeszłości. Dało się ich polubić, a nawet im kibicować. Jeżeli więc szukacie słodkiej książki na jeden wieczór, przy której miło spędzicie czas, pierwsza premiera Anny Bellon tego roku nada się do tego w sam raz.  







OPIS: Miłość zaczyna się… w cukierni Powieść z nurtu young adult, romantyczna historia ze stratą w tle Nie jest łatwo wrócić do życia po wielkiej tragedii. Weronika Adamczyk przeżyła coś, czego nie życzy się najgorszemu wrogowi. Straciła ukochanego. I może załamałaby się zupełnie, gdyby nie praca. Praca, która jest pasją. Odskocznię od ciemnych myśli dwudziestoczterolatka odnajduje w cukierni. Skupienie uwagi na dostarczaniu światu fantazyjnych wypieków pozwala jej się pozbierać i z nieśmiałym optymizmem spojrzeć w przyszłość.  Po dwóch latach, które minęły od śmierci Mikołaja, wspomnienie tej straty wciąż jest świeże, ale nie niszczące. Weronika, studentka i zdolna cukierniczka, powoli odbudowuje swoje życie i umawia się na pierwsze randki. Na razie mało udane. Co zdecydowanie się zmienia, kiedy przypadkiem spotyka Filipa Iskrę. Młody, ciemnowłosy przystojniak sprawia wrażenie zupełnie beztroskiego. To jednak tylko fasada. Filip, choć z pozoru uprzywilejowany i wyluzowany, zmaga się ze sprawami, dla których będzie musiał poświęcić własne marzenia. Czy tych dwoje da sobie nawzajem siłę do walki ze światem?

Tytuł: Słodki obłęd
Autor: Anna Bellon
Ilość stron: 296
Wydawnictwo: BeYa
Kategoria: literatura obyczajowa, romans
Wydanie: 14 lutego 2023



Za możliwość przeczytania oraz recenzji dziękujemy wydawnictwu:



1 comments