[PRZEDPREMIEROWO] Mój kumpel jest dziewczyną – Weronika Ancerowicz
Nie jest tajemnicą, że często sięgam po książki, które przedpremierowo wpadają na Legimi, żeby do nieco bardziej zabieganego ostatnio życia dodać odrobinę przerwy na odsapnięcie przy kolejnej powieści. Chociaż okres egzaminów oraz pierwszy rok studiów po duńsku mam za sobą od ponad dwóch tygodni, poprzednie dni były pełne zawirowań oraz spontanicznych wyjazdów do rodziny w Polsce. Chwilowy powrót do pracy znowu zakończony zostaje szybkim lotem, a nic nie daje mi większej motywacji do czytania niż odrobina za dużo czasu w trakcie czekania na opóźniony samolot.
Do twórczości Weroniki Ancerowicz nie miałam planów zaglądać w najbliższej przyszłości – seria „Westwood Academy” przelatywała mi na Tiktoku oraz Twitterze, jednak to dopiero różowa okładka z trampkami – a także powstały wokół niej konflikt – całkowicie zdobyły moją uwagę. Zainteresowanie opisem oraz motywy powieści były tylko wisienką na torcie, a ja przyłapywałam się na tym, że wyczekiwałam momentu, gdy dane będzie mi pobrać „Mój kumpel jest dziewczyną” na czytnik.
Sky jest jedynaczką wychowywaną jedynie przez ojca. Utrata matki, która zmarła podczas jej porodu wyraźnie odbiła się na charakterze dziewczyny oraz sposobie, w jaki była wychowywana – typowo dziewczyńskie sprawy czy rzeczy pokroju chodzenie do fryzjera są jej obce, a za maksimum kobiecości uznaje noszenie sportowego stanika. Sprawy nie polepsza fakt aprobaty „chłopskiego stylu bycia”, którą dostaje od dwóch najważniejszych mężczyzn swojego życia: ojca oraz najlepszego przyjaciela, Gabriela.
Gabriel widzi w Sky… kumpla. Gdyby ktoś poprosił go o opisanie jej w kilku słowach, użyłby głównie stwierdzeń „kompan od wygłupów” i „chłopczyca”. Za nic nie spodziewa się więc, że gdy wróci ona z dwumiesięcznych wakacji u ciotki, będzie odmieniona… a przede wszystkim faktycznie będzie dziewczyną. Te kilka tygodni spędzone u siostry ojca dają Sky lekcję tego, jak na nowo odkryć siebie. Problem jednak tkwi w tym, że pomimo początkowych założeń, nie udaje jej się odkochać się w najlepszym przyjacielu. Po powrocie do rodzinnego miasta nic nie jest takie samo. Zmienia się nie tylko jej wygląd, ale również sposób, w jaki odbiera ją Gabriel… który z milczeniem dziewczyny radził sobie gorzej, niż sam przypuszczał.
W recenzjach na lubimy czytać wielu wspomina styl autorki – dla mnie był on zwyczajny, lekki. Taki wręcz idealny do opowieści o dwójce zakochanych w sobie przyjaciół i o lecie, które na zawsze odmienia ich relację. Historia kumpli, którzy uparcie tkwią w strefie przyjaźni to coś, co naprawdę pozwoliło mi odpocząć w biegu przygotowań do wyjazdu. Z żalem więc czytałam końcówkę, która od ostatnich 30 stron dawała wrażenie napisania „na szybko”. Owszem, po jednotomowej opowieści spodziewałam się szczęśliwego zakończenia, jednak w wypadku Sky i Gabriela jakoś mi ono nie pasowało. Przeskok czasowy w epilogu pojawił się po prostu za szybko i nie przekonał mnie, patrząc na to, jak długo para przyjaciół zwlekała z wyznaniem sobie uczuć. Czytelnik nie mógł nacieszyć się rozkwitem ich uczuć, tymi niewinnymi pierwszymi razami oraz przekraczaniem granic. Zamiast delektować się wyczekiwanym deserem, przyjemność już została nam odebrana, zastąpieniem go inną, mniej upragnioną słodkością.
Mimo wszystko „Mój kumpel jest dziewczyną” to książka naprawdę dobra i zaskakująco wciągająca. Całkowicie kupiłam motyw dziewczyny-chłopczycy, tak samo jak dylematy Sky dotyczące nowej relacji, w którą wszedł jej ojciec. Jeżeli więc szukacie uroczej historii z bardzo ładną okładką i przyjemną treścią, najnowsza premiera Weroniki Ancerowicz to strzał w dziesiątkę.
1 comments
Zaproponuję lekturę tej książki mojej siostrzenicy.
OdpowiedzUsuń