Nie będę ukrywać – są takie motywy, które biorę w ciemno i ta mała dziewczynka, tkwiąca gdzieś głęboko we mnie, cieszy się, gdy tylko coś nowego pojawi się na rynku, oznaczone jako opiekunka x samotny ojciec.
Więc możecie wyobrazić sobie, gdy wpadły w moje ręce „Zamknięte serca” Corinne Michaels.
Phoebe to dwudziestokilkuletnia córka policjanta, która w dość tajemniczych okolicznościach wraca w rodzinne strony, zaczynając przerwę na studiach nieco wcześniej. Nawet zatroskany ojciec nie jest w stanie wycisnąć z niej ani słowa i przyjmuje wersję, że zda egzaminy online i potrzebuje zmiany. Na całe szczęście autorka prowadzi narrację w pierwszej osobie, więc już na pierwszych stronach dowiadujemy się, jaka jest prawda: ma na imię Jonathan i jest wykładowcą Phoebe. Płomienny romans pełen nadziei na związek do ostatnich chwil, okazuje się jedynie skokiem w bok, a Jonathan tak naprawdę nadal ma żonę i właśnie został ojcem. Zostają przyłapani na czułościach, a zdjęcie zrobione z ukrycia niszczy życie młodej kobiety, która oskarżona jest o rozbicie małżeństwa i naciskanie na mężczyznę. Wraca do Sugarloaf ze złamanym sercem i postanowieniem, że nie wróci na uczelnię, ale przeniesie się na inną i zacznie od nowa.
Asher to nieziemsko przystojny pan w mundurze, dla którego całym światem jest córka, która właśnie ma z nim zamieszkać na najbliższe pół roku, gdy jej matka wyjeżdża w sprawach służbowych. Niesłysząca dziewczynka potrzebuje odpowiedniej opieki, a niania, która miała im pomóc – rezygnuje. Na całe szczęście w miasteczku pojawia się Phoebe, która zna język migowy i ma trochę czasu. Z niechęcią przystaje na propozycję ojca, który wspomina podwładnemu, że zna kogoś odpowiedniego do roli opiekunki. A Asher mimo takiej samej niechęci do kobiety – zgadza się. Bo przecież nie ma innego wyboru.
Lody prędko topnieją, a układ Phoebe i Ashera zmienia się w coś więcej niż opiekunka – ojciec. Uświadamiają sobie, że coś ich do siebie ciągnie i postanawiają ulec uczuciom, wiedząc, że i tak niedługo ich drogi się rozejdą. Młodsza o kilkanaście lat kobieta staje się swoistą obsesją, a pociąg fizyczny zamienia się w uczucia, które nie miały mieć miejsca.
Pozornie błahy romans wypełniony jest bohaterami, którzy są po prostu autentyczni. Whitlock, początkowo przedstawiony jest jako gburowaty szeryf, pamiętający Phoebe jako głupiutką dziewczynę, która pozwoliła dziecku obciąć włosy, ale z każdą kolejną stroną jego nadopiekuńczość zostaje wyjaśniana. Dobro córki jest dla niego najważniejsze i, chociaż nigdy nie był związany z jej matką, wziął na barki ciężar ojcostwa i robi wszystko, by dziewczynka była szczęśliwa. Phoebe natomiast to młoda kobieta z głową pełną marzeń i planów, która okazuje się zmanipulowana przez profesora, a jej wyjazd z Iowa okazuje się nie być końcem problemów z Jonathanem.
Książka nie jest idealna, ale jest coś, co zmiata wszelkie wady z planszy: to, jak dojrzale autorka przedstawiła relacje bohaterów. Romans z opiekunką swojego dziecka, która jednocześnie jest córką twojego szefa to nie jest najlepszy pomysł i Asher świetnie zdaje sobie sprawę. Jednocześnie pokazane jest, jak trudno jest postawić mur w sercu, w którym kiełkuje coś więcej niż tolerancja do drugiej osoby. Relacja, rozpoczęta przez łóżko, okazuje się czymś więcej, a rollercoaster emocji sprawiał, że moje serce często przyspieszało. Autorka płynnym stylem sprawiła, że książkę czyta się naprawdę szybko, a ja jestem pewna, że po kolejny tom sięgnę bez większego zastanowienia, bo chcę wrócić do świata Whitlocków i dowiedzieć się jak potoczą się losy bohaterów.
Jeśli piszesz, powinieneś napisać książkę, której nie ma, a którą chcesz przeczytać ¬– usłyszałam kiedyś, na początku swojej „autoreczkowej” drogi i gdybym wpadła wtedy na „Zamknięte serca” to poczułabym, że nie muszę niczego pisać, bo Corinne Michaels napisała to, czego pragnęłam. Małomiasteczkowy romans ojca z opiekunką wciągnął mnie od pierwszej strony, pomagając mi wreszcie pokonać czytelniczy zastój i jestem pewna, że na długo zostanie w mojej pamięci.
Kiedy gderliwy szeryf Asher Whitlock ostatni raz widział Phoebe Bettencourt, była lekkomyślną nastolatką, która nieopatrznie pozwoliła jego córce obciąć sobie włosy. Teraz, po ciężkim roku na studiach, Phoebe wraca do rodzinnego Sugarloaf, by odnaleźć spokój. Tymczasem niania Olivii, niesłyszącej córki Ashera, nagle odchodzi, a szeryf musi pilnie znaleźć nowe wsparcie. Choć nie jest przekonany do Phoebe jako kandydatki, decyduje się dać jej szansę ze względu na znajomość języka migowego, która szybko pozwala jej nawiązać więź z Olivią.
Ashera i Phoebe dzieli czternaście lat, a dodatkowo sytuację komplikuje fakt, że ojciec dziewczyny jest przełożonym Ashera. Gdy zaczynają czuć do siebie coś więcej, oboje zdają sobie sprawę, że to może przynieść jedynie kłopoty. Poza tym Phoebe skrywa tajemnicę, której ujawnienie jest tylko kwestią czasu. Nie chce obarczać nią Ashera, ale rodząca się bliskość sprawia, że coraz trudniej jej trzymać dystans. Czy ich miłość ma szansę przetrwać? A może zakończenie lata przyniesie rozczarowanie, pozostawiając ich z mglistym wspomnieniem wspólnie spędzonych chwil?
„Zamknięte serca” to pierwszy tom serii Whitlock Family autorstwa uwielbianej na całym świecie Corinne Michaels! Gwarantujemy, że pokochacie ten małomiasteczkowy romans i jego bohaterów. Znajdziecie tu takie motywy, jak: small town, różnica wieku oraz grumpy/sunshine.
Ta historia jest naprawdę SPICY. Sugerowany wiek: 18+
Tytuł: Zamknięte serca
Autor: Corinne Michaels
Ilość stron: 432
Wydawnictwo: Papierowe Serca
Kategoria: literatura obyczajowa, romans
Wydanie: 12 marca 2025
09/10
9/10
corinne michaels
Literatura obyczajowa
papierowe serca
romans
wydawnictwo papierowe serca
0 comments