Ring Girl – K. N. Haner


Co tu dużo mówić… Opis mnie nie zachęcił, a wręcz maksymalnie odrzucił, ponieważ wyglądał jak typowe pseudo-zachęcacze początkowych Wattpadowych autorek. Tutaj jednak daleko jest do amatorszczyzny, bowiem K. N. Haner na swoim koncie ma naprawdę wiele wydanych książek. „Ring Girl” nie jest jej pierwszą publikacją tego roku, najważniejszym pytaniem jest jednak, czy mając zaplanowanych tyle premier, nie działa to negatywnie na jakość każdej z nich? Tu odpowiem za was, kochani, abyście nie musieli zaczynać tej recenzji z masą gdybań: tak, zdecydowanie. I jak przy Drwalu moje oczekiwania do kolejnych książek wzrosły, tak przy tej publikacji znowu spadły do poziomu zainteresowania plażą i słońcem przez rybki.

Wprowadziłaś w moje życie coś, czego dawno nie czułem. Spokój.

Gdy Kasia wybiera sobie motyw przewodni do swoich prac, zawsze w pierwszym odruchu traktuję ten pomysł z ogromnym zainteresowaniem. Mafia? Chętnie przeczytam coś więcej. Profesjonalne walki na ringu? Kurcze, niby wstyd się przyznać, jednak wcześniej nie czytałam żadnej pracy z bokserskim gongiem w tle. Nauczona doświadczeniem, jakie dobitnie przyniosło mi bolesne spotkanie z „Ring Girl”, jedyne oczekiwania jakie powinnam mieć, to takie skierowane do scen erotycznych oraz dramatów i kłótni, bo właśnie to dostałam w tej dość krótkiej pozycji. I, okej, styl autorki jest dość przyjemny, a to co pisze da się pochłaniać na jednym wdechu, bo teksty nie wymagają zbyt wielkiego myślenia. Niestety.

Jak wiadomo mamy tu do czynienia z bokserem oraz córką byłego mistrza świata. I już tutaj zaczynają się schody, bo ja naprawdę nie rozumiem czemu Eden ukrywała swoją tożsamość. Logicznych powodów nie było żadnych, a jedyny, jaki jestem w stanie zauważyć, to zapalnik do awantury między parką głównych postaci. I okej, niby poczucie winy targa od czasu do czasu umysłem dziewczyny, ale od razu o nim zapomina, zachowując się tak, jakby nic nie miało miejsca.

Strach może nas paraliżować, ale on w końcu mija.

K. N. Haner znana jest jako królowa dramatów, a ja bym ją jednak wolała nazwać kombinatorką, która wpycha afery gdzie popadnie. W „Ring Girl” było tego zwyczajnie za dużo i w pewnym momencie ten przepych okazał się zwyczajnie denerwujący. Jak na lekko ponad dwieście stron dostajemy zbyt dużo i to aż boli. A szkoda, bo na tę pozycję naprawdę czekałam licząc na to, że dogoni jakością wykonania Drwala. Przepiękna okładka była jedynie cudnym przedsmakiem do kolejnej dość słabej historii bez większego dna. I znowu zaczynam się zastanawiać, czy może nie była to książka rozpoczęta lata temu, odświeżona oraz skończona niedawno, na potrzeby publikacji, bo u Kasi taki zabieg jest dość powszechny.

Podsumowując; mamy tu piękną oprawę graficzną i przewidywalną historię, napisaną lekkim stylem. Polecam ją, bo nie jest szkodliwa, a jedynie dość gryząca. Jeśli więc macie na zbyciu kilka złotych na licznych promocjach łatwo znajdziecie tańsze egzemplarze, które polecam zakupić. I pamiętajcie, że chociaż moja opinia nie była do końca pozytywna, nie oznacza to, iż „Ring Girl” wam się nie spodoba, bo w końcu nigdy nie wiadomo. Kto wie? Może dla niejednego będzie ona takim „Drwalem”, który na nowo wzbudzi sympatię do twórczości autorki?



OPIS: Pełna żaru, energetyczna opowieść o miłości w brutalnym świecie boksu. ONA - córka boksera o międzynarodowej sławie. ON – pretendent do tytułu Mistrza Świata. ONA trzyma się jak najdalej od ringu i bokserskiego świata. ON żyje tylko po to, by walczyć i zwyciężać. Przypadek sprawia, że dwójka dawnych znajomych spotyka się ponownie. Czy odnajdą się w świecie, który oboje równie mocno kochają, co nienawidzą?



Tytuł: Ring Girl
Autor: K. N. Haner
Ilość stron: 245
Wydawnictwo: Wydawnictwo Kobiece
Kategoria: literatura obyczajowa, romans
Wydanie: 3 lipca 2019





3 comments

  1. Szkoda że książka nie przypadła Ci do gustu. Ja jeszcze nie znam twórczości autorki. 😊

    OdpowiedzUsuń
  2. Ja jestem zwolenniczką oceniania książek indywidualnie. Wiadomo, że jak autorka klepie co pól roku nowy romansik, to nie można od niej oczekiwać głębokiej, ambitnej historii na miarę Jane Austin. Oceniając tę książkę starałam się porównac ją z innymi, znanymi mi powieściami tego gatunku i to porównanie wyszło korzystnie. A że jest przewidywalna i przerysowana? Cóż, nikt nie obiecywał, że będzie inaczej...

    OdpowiedzUsuń
  3. Słabiutka ocena:) Jak dla mnie autorka troszkę za szybko pisze, trochę taśmowo, mam wrażenie to to taki Mróz w spódnicy - mam nadzieję, że autorka nie pogniewa się za takie porównanie;) Na pewno sięgnę jeszcze po jej twórczość, ale dokładnie przemyślę jaka to będzie książka :)

    OdpowiedzUsuń