Czasami trafiam na książki, w których dzieje się tak dużo, że aż do przesady. Wpadając w wir akcji powieści „Gangsterskie Porachunki” musiałam mocno się trzymać, bo dynamiczna fabuła pędziła niczym najszybsza kolejna w parku rozrywki, a czytelnik nie miał kompletnie żadnego wyjścia oprócz zaciśnięcia szczęki i dzielnego czytania, aby rozwikłać największą zagadkę.
Główną bohaterką jest Joanna Maj, której całe życie stoi pod definicją wpadania w kłopoty. Pewnego dnia za wycieraczką auta odnajduje mandat oraz przymus pojawienia się na komisariacie. Pozorny przypadek sprawia, że przystojny policjant nie tylko dosłownie się z nią zderza, ale również odwiedza w mieszkaniu tego samego dnia... zostając na upojną noc. Relacja kobiety z seksownym Piotrem szybko ewoluuje, a tajemnicze włamanie do firmy zakłóca dotychczasową namiastkę spokoju. Joanna rozpoznaje napastnika, chociaż usilnie próbuje wmówić sobie, że przecież policjant nie może robić złych rzeczy.
Pasmo nieszczęść kobiety rozrasta się w przerażającym tempie, do tego dochodzi również ktoś, kto do złudzenia przypomina przystojnego mundurowego. I tutaj pojawia się ogromny dylemat, bo drugi Górski również niesamowicie ją pociąga.
Sprawiasz, że przestaję panować nad sytuacją. A co lepsze… podoba mi się to.
Bohaterowie byli wykreowani w taki sposób, że nie można ich określić za pomocą kilku słów i twardo zdefiniować ich charakter. Piotr, z kompletnie niewiadomych mi względów nazywany również Peterem, początkowo był szarmanckim, pełnym świetnego humoru facetem. Nie minęło jednak wiele czasu zanim zupełnie się zmienił, ukazując swoje prawdziwe oblicze i upewniając Jo w przekonaniu, że następnym razem powinna porządnie przemyśleć kogo zaprasza do domu. Jej postać również pozostawia wiele do życzenia i chociaż rozumiem niektóre zachowania kobiety, tak na przestrzeni całej książki wypadła według mnie naprawdę naiwnie. Do tego dochodzi również brat Piotra – Aleks. Bohater z pozoru zły, ktoś, kto niby nie ma uczuć ani nawet odrobiny człowieczeństwa. Ostatecznie okazuje się kompletnie inny, a nawet zyskuje całą moją sympatię, pomimo podjęcia brutalnych decyzji.
To było moje pierwsze spotkanie z twórczością Meg Adams. Od razu trafił do mnie jej styl, a pomimo niespełna czterystu stron bardzo szybko dotarłam do końca „Gangsterskich porachunków”, co dawało mi wrażenie, jakbym czytała tylko połowę powieści. Każdą stronę pokonywałam ciekawa tego, co było dalej, a zwroty akcji goniły kolejne rozwinięcia fabularne, pędząc w kierunku nieuniknionego końca. A tam? Tam za kurtyną czekał jeszcze jeden zwrot akcji, po którym naprawdę musiałam odsapnąć, ponieważ czegoś takiego w ogóle się nie spodziewałam.
Aleks wybrał takie życie świadomie. Zawsze pragnął wyrwać się z piekła, które mieliśmy w domu, i być kimś lepszym.
„Gangsterskie porachunki” to trzymająca w napięciu powieść na jeden wieczór. Zawiera ogromną ilość scen erotycznych, co jednoznacznie nadaje jej miano „erotyka z domieszką mafii”, a nie na odwrót. Początkowo denerwowało mnie to, jak szybko pędziła akcja, a dość nielogiczne i spontaniczne zachowanie Joanny dawało poczucie drobnej żenady. Jednak potem zrozumiałam, że autorka miała w rękawie trzymanie nas w napięciu oraz zaskakiwanie na każdym kroku. Główna bohaterka miała stać się jedynie środkiem do celu, jednak ostatecznie ewoluowała w jeden z ważniejszych pionków całej gry. Gry, która do samego końca i tak była dla niej przegrana.
Wielokrotnie słyszałam o autorce, a sama zapowiedź „Gangsterskich Porachunków” wielokrotnie wpadała mi w oko chociażby na Instagramie. Bałam się, że lektura będzie dla mnie katuszami, a ja zawiodę się, negatywnie oceniając Meg Adams. Jednak zdarza mi się mylić, co miało miejsce i w tym wypadku: pomimo ciężkiego początku przeczytałam coś, co zajęło mi jeden z wolniejszych wieczorów, dodatkowo sprawiając, że nie żałuję ani chwili spędzonej na czytaniu. Podczas lektury tej książki bawiłam się naprawdę dobrze i coś mi mówi, że wy również będziecie, jeśli tylko po nią sięgniecie, do czego gorąco zachęcam!
1 comments
Czytałam debiut autorki i byłam zadowolona, więc może i tej dam szansę :)
OdpowiedzUsuń