[PRZEDPREMIEROWA RECENZJA PATRONACKA] Anioł wyzwolenia – Alicja Skirgajłło
Październik powitał mnie trzydniowym choróbskiem, które nieco pokrzyżowało recenzenckie plany. Terminy jednak goniły, a czytelnicze zaległości znowu przejęły stery, dzięki czemu udało mi się nadrobić czas. Dzisiaj, kilka dni przed premierą, napiszę Wam kilka słów na temat najnowszej powieści Alicji Skirgajłło… i kurczę, co to była za książka!
Noemi przez całe życie miała pod górkę – rodzice zawsze uważali ją za osobę gorszego sortu, nie zważając na cierpienie, które spotykało ich córkę od małego. Dorastała w sekcie pozornych wyznawców Boga, jednak ich interpretacja Pana i Stwórcy daleka była postaci pełnej miłosierdzia oraz wybaczenia. Zawodził ją każdy, kto stanął na jej drodze, a już najbardziej osoby, które powinny były wspierać ją oraz podnosić na duchu w momentach zwątpienia. Jej koszmar wydawał się trwać bez końca, a jedyną opcją pozostawało znoszenie wszelkich upokorzeń oraz bólu aż do śmierci. Wykorzystywana od najmłodszych lat, nie wie czym jest prawdziwa miłość ani ciepło rodzinnego domu, gdzie może poczuć bezpieczeństwo. Podobno ma czekać ją większy cel, podobno jej wyjątkowy wygląd miał definiować ją jako boginię, a krzywda wyrządzona w wieku zaledwie siedmiu lat raz na zawsze wskazać, że musi być posłuszna. I jest, pomimo upokorzeń, licznych gwałtów, przymusu nie jednego, a wielu małżeństw oraz odbierania dzieci prosto z jej matczynych rąk. Powoli traci nadzieję, bo chociaż chwilami ma wrażenie, iż los wreszcie się do niej uśmiechnie, kolejne tragedie rozdzierają jej cierpiącą duszę na coraz mniejsze kawałeczki. Upodlona, skrzywdzona oraz pozbawiona dosłownie wszystkiego, co się dla niej liczy, musi podjąć odpowiednią decyzję. Szansa na ucieczkę jest tylko jedna i niesamowicie ryzykowna, a Noemi musi zdecydować, czy jest wystarczająco odważna, aby zmienić swoje życie.
Dużo tajemnic miał ten dom, ta farma, ta społeczność, dziwna, niezrozumiała dla mnie religia, istnienie Boga, który był miłosierdziem, a mimo wszystko pozwalał na wyrządzanie krzywd innym… Musiałam poznać również tajemnice człowieka, który mnie skrzywdził.
Tytułowym „Aniołem wyzwolenia” jest dla Noemi Coby Bishop – policjant, który za zadanie ma zbadanie brudnych interesów jej oprawcy. Życie na famie jest dla osób spoza kręgu wtajemniczonych konceptem naprawdę niepojętym oraz wręcz zdrowo chorym. Mężczyzna zauważa w głównej bohaterce strach, a sprytnie ukryta karteczka z prośbą o pomoc rozpoczyna grę pozorów, strachu oraz podejmowania nieoczekiwanych decyzji. Jego pozornie samotne życie ulega diametralnej zmianie, tak samo jak priorytety, wśród których teraz dominuje ona. Czy dwie zagubione dusze odnajdą wspólnie cel oraz życiowe szczęście? A może i ich droga będzie wyboista oraz pełna wielu potknięć?
Alicja Skirgajłło nadchodzącą premierą przenosi nas w miejsce, o jakim istnieniu nawet nie chcielibyśmy wiedzieć. Przedstawia życie społeczności pełnej obłudy oraz wiary w większe dobro, które tak naprawdę jest spełnieniem manipulacji przewodniczącego sekty. Opisuje ból, nieludzkie cierpienie powodowane wielokrotną stratą, załamania oraz walkę pomimo naprawdę wielu przeciwności losu. A to wszystko w cudownym stylu, bo czytając tę powieść miałam wrażenie, że styl pisania autorki nigdy nie był lepszy, tak samo jak do końca dopracowane sceny, szczegóły oraz zwroty akcji. Byłam pod ogromnym wrażeniem tego, że wspomnienia przeżyć Noemi na farmie nie stanowiły tylko fragmentów, a były solidną podstawą niemal na połowę książki. Każda trauma została szczegółowo opisana i od pierwszych stron wiedziałam, że to jest to, czego brakowało mi ostatnio w czytanych powieściach. Jestem dumna z tego, jaką powieść objęłyśmy patronatem medialnym oraz dostałyśmy szansę promować. „Anioł wyzwolenia” jest warty każdej pozytywnej opinii i według mnie to najlepsza powieść Alicji Skirgajłło jaką dotychczas wydała. Barwne oraz szczegółowe opisy są momentami aż zbyt dokładne, jednak w takim właśnie tonie utrzymana jest cała powieść: ostrym, brutalnym oraz odbierającym dech. Jednocześnie nie brakowało tam scen ckliwych i chwytających za serce. Dzięki temu mogliśmy przeżyć całą gamę emocji, zwieńczonych idealnym zakończeniem, na które główna bohaterka naprawdę zasługiwała.
„Anioł wyzwolenia” ma premierę jutro, a ja mam nadzieję, że usłyszy o niej jak najwięcej osób. Ta powieść przynajmniej w drobnym stopniu zmieni Wasze życie, tak samo, jak zrobiła to z moim, udowadniając w wielu aspektach, iż przeżycia Noemi nie stanowią tylko fikcji literackiej. Wiele osób bowiem dotyka okrucieństwo, istnieją sekty oraz problem sprzedaży organów na czarnym rynku. To wszystko jest prawdziwe, tak samo jak emocje, które wzbudziła we mnie ta książka. Polecam ją czytelnikom o mocnych nerwach oraz tym potrzebującym światła nadziei w tunelu życiowego okrucieństwa. To tutaj właśnie je znajdziecie i zachowacie ze sobą na dłużej.
1 comments
Gratuluję bardzo ciekawego patronatu. Czekam na tę premierę.
OdpowiedzUsuń