Fikcyjna dziewczyna – Ludka Skrzydlewska



Dopiero co zaczynał się czerwiec, a właśnie kończy się lipiec i to chyba ten moment, gdy pierwszy raz od naprawdę dawna uderza mnie, jak szybko mija czas. Ostatnie tygodnie pełne były wytrącenia ze znanej rutyny oraz strachu, a czytanie skutecznie pomagało mi otrząsnąć się z rzeczy, które sukcesywnie wstrząsały moim małym światem. Mimo to jednak ciężko było mi znaleźć w sobie siłę, aby otworzyć nowy dokument i zacząć zbierać wrażenia na temat „Fikcyjnej dziewczyny” – kolejnej powieści z twórczego dorobku Ludki Skrzydlewskiej, którą otrzymałam do recenzji od EditioRed. Dzisiaj jest jednak ten dzień, gdy biorę byka za rogi… bo jak szło to powiedzenie? Lepiej późno niż później!    

Lavinia ma za sobą tragiczne wydarzenie, które na zawsze odmieniło jej życie. Utrata narzeczonego oraz napaść sprawiły, że zrezygnowała ze wszystkiego, stawiając na małą księgarnię na Brooklynie. Nikt tak naprawdę nie wie, w jaki sposób stać ją na utrzymanie tego miejsca, bo samo w sobie nie przynosi jej fortuny. Kobieta ukrywa jednak ogromny sekret – jest znaną autorką bestsellerowej serii thrillerów erotycznych. Działa pod pseudonimem Candice Bloom i to właśnie dzięki pisaniu oraz tej drugiej tożsamości powoli odnajduje wolę do walki o swoją przyszłość.     

Pozorna sielanka kobiety zostaje przerwana przez tajemnicze prezenty, które otrzymuje na adres księgarni. Po nich upadają kolejne kostki domina, a ktoś otwarcie grozi jej wypuszczeniem do sieci fragmentów ostatniego tomu tworzonych przez nią powieści. Problemem jest jednak to, że dostęp do pliku ma tylko ona oraz jej wydawca. Kto stoi więc za kradzieżą? I do czego posunie się, aby zmienić niesatysfakcjonujące zakończenie?     

W rozwiązaniu zagadki pomaga Lavinie wydawca, który otwarcie krytykuje jej twórczość na każdym kroku. Wayne nie jest zadowolony z całego obrotu spraw i chociaż początkowo ciężko im się dogadać, szybko odnajdują nić porozumienia dla dobra mienia intelektualnego najlepiej sprzedającej się autorki całego wydawnictwa. Jednak troska na szczeblu wydawca-autor szybko ewoluuje w coś głębszego… tylko czy Lavinia będzie gotowa zapomnieć o Jamesie, gdy pierścionek od niego nadal znajduje się na jej palcu?    

Ludka Skrzydlewska uparcie goni Kasię Haner w ilości tworzonych powieści. Co kilka miesięcy chwali się aktualizacjami z pola pisarskiego i celebruje sukcesy ukończenia kolejnych tekstów. Ma mnóstwo pomysłów, a pisarski flow to coś, czego naprawdę można jej pozazdrościć. I wiadomo, nie da się stworzyć całkowicie wyjątkowego pomysłu, który nie został już kiedyś wykorzystany. „Fikcyjna dziewczyna” od razu jednak zapachniała mi pierwszym sezonem słynnego serialu „YOU”… i to dosłownie od razu, bo od jakiejś piątej czy szóstej strony tekstu, w pierwszym rozdziale. Motyw księgarni, twórczy pseudonim autorki i fakt, że w wyżej wymienionej produkcji również ogromną rolę odgrywała pewna Candice… Mógł to być zwykły zbieg okoliczności, jednak nawet końcówka książki Ludki śmiało pokazuje nawiązania do produkcji stworzonej na podstawie pierwszego tomu serii Caroline Kepnes… albo do powieści papierowej jako takiej.     

„Fikcyjną dziewczynę” czytało mi się jednak wyjątkowo szybko, a pomimo drobnego deja vu świetnie spędziłam przy niej czas. Relacja bohaterów była naturalna, styl autorki naprawdę przyjemny. Tylko zwroty akcji oraz ujawnienie prawdziwego złoczyńcy mogły zostać opisane z nieco większą dokładnością, bo według mnie żadne przesłanki nie wskazywały na motyw akurat u tego bohatera.     

Czytaliście już tę powieść Ludki Skrzydlewskiej? Podzielcie się ze mną swoimi wrażeniami, bo w końcu ilu czytelników, tyle opinii! A może dopiero macie ją w planach…? Ja chętnie sięgnę po kolejne książki spod jej pióra i szczerze mówiąc jest taka jednak, na którą od dawna mam oko, a jej premiera już niedługo!  





OPIS: Ona jest pisarką. Ale takiej historii by nie wymyśliła... Sześć lat po dramatycznych wydarzeniach Lavinia Hayes wciąż zmaga się ze stresem pourazowym. Choć wydaje się, że wreszcie wychodzi na prostą. Odnosi sukcesy jako autorka bestsellerowych thrillerów erotycznych, ale starannie ukrywa przed światem swoją prawdziwą tożsamość. Wygląda na to, że przeszłość przestaje kłaść się cieniem na życiu Lavinii, że w końcu na dłużej zagości w nim spokój. I właśnie wtedy zaczyna dostawać wiadomości od stalkera. Ten ktoś najwyraźniej zna sekret, którego do tej pory dokładnie strzegli i pisarka, i jej wydawca. Jeśli zostanie ujawniony, może się stać groźny dla kariery, a nawet życia Lavinii. Jedyną osobą, na której pomoc może ona liczyć w tej sytuacji, jest Wayne Harrington, szef wydawnictwa. Nie darzyła go do tej pory specjalną sympatią ― mimo że niewątpliwie ma mnóstwo uroku ― a to ze względu na jego niechęć do jej twórczości. Oboje jednak postanawiają odłożyć niechęć na bok i zbliżyć się do siebie, bo tajemniczy prześladowca staje się coraz bardziej niebezpieczny i bezwzględny, a Vinnie nie ma pojęcia, komu powinna ufać... Ludka Skrzydlewska sięga po swój sprawdzony przepis i zaczyna najnowszą powieść od trzęsienia ziemi, a potem sprawia, że napięcie tylko rośnie ― zarówno między dwojgiem bohaterów, jak i w kryminalnej intrydze.





Tytuł: Fikcyjna dziewczyna
Autor: Ludka Skrzydlewska
Ilość stron: 352
Wydawnictwo: EditioRed
Kategoria: literatura obyczajowa, romans
Wydanie: 24 maja 2022



Za możliwość przeczytania oraz recenzji dziękujemy wydawnictwu: 



2 comments

  1. Nie czytałam jeszcze książek autorki i na razie nie planuję. Ale fajnie, że Tobie przypadła do gustu. Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Czytałam jakiś czas temu Negatyw szczęścia oraz Po godzinach i było w porządku, ale jakoś bez większych zachwytów

    OdpowiedzUsuń