[PRZEDPREMIEROWA RECENZJA PATRONACKA] My name is Lena – Alicja Skirgajłło


Alicja Skirgajłło ma to do siebie, że swoimi powieściami całkowicie wciąga czytelnika i dostarcza niezapomnianych emocji. My towarzyszymy jej w pisarskiej przygodzie od kilku lat, kibicując oraz wspierając na każdym kroku. Seria „Romans mafijny” jest mi niesłychanie bliska, a patrzenie na rozwój bohaterów na przestrzeni kolejnych książek stało się pewnym rodzajem przyzwyczajenia. Tutaj jednak starsze pokolenie robi miejsce dla tego młodszego… a najnowszy tom dość długiej przygody pokazuje, że autorka nie wyszła z wprawy. Dobry humor? Jest. Dreszczyk niebezpieczeństwa? Obecny. Pikantne sceny? No bez nich to nie byłoby to samo!    

Główną bohaterką „My name is Lena” jest… tytułowa Lena. Siedemnastolatka wprowadza powiew świeżości do serii nie tylko swoim wyjątkowym charakterem oraz ciętym językiem, ale również niezależnością i odwagą. Jak na swój wiek zachowuje się naprawdę dojrzale, chociaż pewnie odziedziczyła to po swoim ojcu – znanym z poprzednich tomów Siergieju, który jest bossem Rosyjskiej mafii. Pozycja mężczyzny znacznie utrudnia nastolatce pozorną chociaż normalność, a każdy jej krok jest obserwowany przez co na dobrą sprawę nawet nie może popełniać błędów oraz wyciągać z nich lekcji bez ciągłego patrzenia na ręce. 

Evan Arta to dwudziestopięcioletni syn senatora, któremu Lena od razu wpada w oko. Ich pierwsze spotkanie nie należy według dziewczyny do udanych, a on pokazuje się z nieco bezczelnej oraz naprawdę nachalnej strony. To zdecydowanie bohater, który przyjmuje taktykę „chcę, więc biorę” i znacząco utrudnia to polubienie go, chociaż odgrywa w powieści naprawdę istotną rolę.     

Oprócz wyżej wymienionej dwójki mamy przyjaciółkę Leny, która jest dla niej jak siostra oraz całą zgraję znaną z poprzednich tomów. Każdy z nich dodaje coś od siebie, jednocześnie podczas lektury mimochodem czytelnik wspomina zachowania znanych już bohaterów z poprzednich części. I to była dla mnie przejażdżka pełna dobrych wspomnień, które czasem nasuwały się na myśl podczas scen z udziałem niektórych postaci. Jak na przykład Holly, która samym opowiadaniem o przeszłości swojej oraz Declana zaprowadziła mnie prosto do początków całej tej historii, gdzie mężczyzna był tylko zleceniem przerażonej policjantki.     

Ten tom serii „Romans mafijny” to w jakiś sposób przerwa od napięcia oraz scen pełnych brutalności czy przemocy. Tutaj skupiamy się na pierwszych miłostkach, na różnicy wieku oraz na tym, jak łatwo jest odebrać niewinność w świecie mafijnych porachunków. Nie mówię jednak, że nie było napięcia, chwil grozy czy momentów, w których przyłożyłam z zaskoczenia dłoń do ust.     

„My name is Lena” to zderzenie dorosłej rzeczywistości z osobami, które tak naprawdę dopiero próbują tego, jak smakują pierwsze używki czy adrenalina. Niebezpieczeństwo czyha na każdym kroku, a młode bohaterki, na których najbardziej skupia się akcja powieści, muszą odnaleźć w tym wszystkim miejsce na rozsądek oraz próbę normalności. Zawieszona między dwoma światami oraz kulturami, młodziutka Lena boryka się z wieloma dylematami, znacząco wpływającymi na jej dalsze życie. Jedną z kwestii spornych tej książki jest to, jak znacząca okazuje się momentami różnica wieku między nią i Evanem. Wynosi ona osiem lat, a według mnie mężczyzna na wielu polach pokazywał, że za dużo wymaga od nastolatki. To, w połączeniu z jego niesmacznymi żartami utrudniało mi podarowanie tej postaci jakiegokolwiek kredytu zaufania czy sympatii.     

Alicja Skirgajłło znana jest z dodawania do swoich mafijnych powieści dość specyficznego humoru, który ma za zadanie rozładować napięcie w intensywnych momentach. W tym tomie jednak nie ma obaw przed poruszeniem tematów, które dla niejednego autora mogą być trudne do ugryzienia. Myślałam, że przewidzę kolejny jej ruch na planszy całej powieści, jednak grubo się pomyliłam. Jeden z nich całkowicie zapędził mnie w kozi róg, a ja z przejęciem rozpoczynałam kolejny rozdział, niesamowicie zainteresowana dalszym przebiegiem akcji.    

Niektórzy twierdzą, że tematy mafijne zajmują ostatnio zbyt wiele miejsca w literaturze, jednak „Romans mafijny” to seria głównie skoncentrowana na pokazywaniu siły rodziny oraz relacji międzyludzkich. Bardzo gorąco ją polecam, a Was zachęcam do zakupu swoich egzemplarzy na stronie Wydawcy EditioRed lub na Empik.com.    






OPIS: Jest królową życia. Ale nawet w jej świecie czasem trzeba o nie walczyć...  Oto Lena ― pewna siebie, beztroska, piękna. Roześmiana, ciesząca się swoją młodością, jak każda nastolatka. Zwyczajna? Nie do końca. Nic nie może być zwyczajne, kiedy jest się córką potężnego bossa rosyjskiej mafii. Na potencjalnych adoratorów ten fakt może działać odstraszająco.  Nie na Evana. Evan nie przejmuje się takimi drobiazgami, nie przejmuje się też tym, że Lena początkowo wcale nie jest nim zainteresowana. Ani tym, że jego przyjaciele próbują wybić mu z głowy fascynację dziewczyną. Przyjaciele wiedzą, co mówią, wszak to doskonale znani z poprzednich książek Alicji Skirgajłło bracia mafiosi: Joshua i Declan. Ojcem Leny z kolei jest nie kto inny, jak Siergiej, ich rosyjski wspólnik w nie do końca legalnych interesach. Siergiej, który najbardziej na świecie nie lubi, kiedy ktoś go oszukuje, i który w gniewie potrafi być wyjątkowo okrutny. Co więcej, jak każdy mafijny boss, także ojciec Leny ma zaprzysięgłych wrogów...  Tysiące czytelniczek dało się już porwać mafijnej sadze Alicji Skirgajłło ― nowa odsłona serii to kolejna piorunująca mieszanka romansu i adrenaliny!







Tytuł: My name is Lena
Autor: Alicja Skirgajłło 
Ilość stron: 464
Wydawnictwo: Editio
Kategoria: literatura obyczajowa, romans
Wydanie: 02 sierpnia 2022


Za możliwość przeczytania, patronatu medialnego oraz recenzji dziękujemy wydawnictwu:


1 comments