Są książki, które wciągając od pierwszego zdania, mając w sobie to mityczne coś, za czym ludzie podążają nie tylko w sferze literackiej, szukając tego również w drugich połówkach. Są również książki, które nie zachwycają w pierwszych rozdziałach, dając czytelnikowi chęć porzucenia pracy z głośnym jękiem. Taką właśnie pracą jest „Proś o wybaczenie” autorstwa Melindy Leigh. Stosunkowo krótkie rozdziały, które były moim pierwszym szokiem, okazały się naprawdę przyjemne do czytania, bo zwyczajnie szło to szybko. A jak wiadomo – najlepiej zrobić przerwę na kolejną herbatę, gdy autor postawił ostatnią kropkę na stronie.
„Lata temu nikomu nawet się nie śniło, że w Scarlet Falls mogą potrzebować systemów bezpieczeństwa, zwłaszcza tutaj na przedmieściach. Teraz jednak wydawało się, że przed przestępczością już nie ma ucieczki."
„Proś o wybaczenie” to pierwsza część kryminalnego cyklu o Morgan Dane z wątkiem obyczajowym w tle. Mieszanka tajemnic, poszukiwania zabójcy i walka z domniemaniem niewinności oraz romans i przeszłość pojawiająca się w tle. Młoda prokurator próbująca ułożyć sobie na nowo życie po śmierci męża, dowiaduje się, że opiekunka jej dzieci zostaje brutalnie zamordowana, a głównym podejrzanym zostaje sąsiad i jednocześnie przyjaciel rodziny. Kobieta nie wierzy w jego winę i podejmuje próbę uniewinnienia chłopaka, na którego wyrok został już wydany przez opinię publiczną.
Ogromnym plusem tej pracy są szczegóły śledztwa, a dla fana serialu z cyklu CSI jest to spora gratka. Ponadto opisy pobytu w więzieniu stanowym, który dla Nicka jest nową rzeczywistością. pozwalają wczuć się w bohatera i dają pole do przemyśleń, jak sami zachowalibyśmy się w takiej sytuacji. Dopracowana powieść w najdrobniejszym detalu upiększona została wątkiem romantycznym, który łagodzi fabułę i otula czytelnika mgłą miłości. Jest to praca, w której na marne byłoby doszukiwanie się błędów lub niedociągnięć, ale nie byłabym sobą, gdybym nie znalazła choćby najmniejszego ale. Zbyt krótkie zdania często działały mi na nerwy, a wciskane na siłę entery potęgowały to uczucie, sprawiając wrażenie pracy napisanej przez młodego debiutanta, który za dużo czasu spędził nad „Mlekiem i miodem”.
Z pozoru prosta sprawa zaczyna komplikować się wraz z pojawieniem się nowych bohaterów, którzy mącą w głowie czytelnika, wymazując wszelkie podejrzenia co do zabójcy. Główna bohaterka to silna kobieta, do której nie da się nie pałać sympatią. Morgan i detektyw Lance połączeni byli kiedyś specjalną więzią, ale kobieta nie jest gotowa na coś więcej, mając w sercu żałobę po mężu. Kolejne dni śledztwa zbliżają jednak tę dwójkę na nowo, pchając ich sobie w ramiona.
Nie używam wulgaryzmów na co dzień, ale tutaj to określenie pasuje idealnie: to cholernie dobra książka, trzymająca w napięciu i przyspieszająca tętno. Zarwana noc, by pochłonąć kolejną stronę, jest tego idealnym przykładem, a ja pluję sobie w brodę za początkową niechęć. Łagodny, kobiecy kryminał to pozycja dla każdego, kto ma ochotę na coś lekkiego bez krwawego tła. Dziękuję wydawnictwu Editio za możliwość przeczytania jej przedpremierowo, a Was zachęcam do szybkiego zamawiania, bo premiera już jutro!

Autor: Melinda Leigh
Ilość stron: 320
Wydawnictwo: Editio
Kategoria: Kryminał
Wydanie: 31 lipca 2019
3 comments
Książka niedawno do mnie dotarła i już nie mogę doczekać się, kiedy po nią sięgnę. 😊
OdpowiedzUsuńNa lato w sam raz :)
OdpowiedzUsuńLubię kryminały, ale coś mnie w tym odrzuca. Mam silne wrażenie, że nie przypadłby mi do gustu...
OdpowiedzUsuń