Przeklęty kontrakt – Melanie Moreland


Richard ma problem – bardzo ceni swoją pracę, więc gdy wymarzony awans kolejny raz przechodzi mu koło nosa, decyduje się na poważną zmianę. Odejście do konkurencji to pozornie bułka z masłem, tylko, że ludzie, do których planuje się przenieść stawiają na rodzinę oraz dobre relacje. Jego osoba jest natomiast owiana złą sławą, jeśli chodzi o jakiekolwiek relacje międzyludzkie. Tutaj nie ma linii oddzielającej życie zawodowe od prywatnego, a on musi zdecydować, jak ważna jest dla niego kariera oraz sukces… a przede wszystkim radość i pasja z pracy, którą wykonuje. Pod wpływem impulsu mówi przyszłemu pracodawcy o swojej narzeczonej, tylko, że takowa w ogóle nie istnieje. Do zagrania pozornie idealnie prostej roli angażuje Katharine – swoją sekretarkę oraz kobietę przez rok traktowaną przez niego gorzej niż śmieć. Oboje są w potrzebie, a pół roku minie przecież jak z bicza strzelił. Co w takim układzie może pójść nie tak?    

Na temat Melanie Moreland nie słyszałam wcześniej ani słowa. Moją pierwszą myślą po zobaczeniu zapowiedzi „Przeklętego kontraktu” było to, jak bardzo okładka przypomina mi powieści wydawane te kilkanaście lat temu, gdy literatura erotyczna dopiero kiełkowała po ogromnym sukcesie harlequinów, a tereny te były naprawdę niezbadane. Otwierając plik z książką miałam mieszane uczucia. Spodziewałam się odrobinę schematycznej, a nawet nieco ciężkiej do przeczytania powieści spędzającej mi sen z powiek. Byłam święcie przekonana, że dołączy do grona pozycji ocenianych przeze mnie naprawdę słabo… Jakie było więc moje zaskoczenie, gdy prawie czterysta pięćdziesiąt stron wciągnęłam w niecałe dwa dni, a niektóre rozwiązania fabularne przeżywałam zupełnie tak, jakbym sama je tworzyła i przelewała na papier.     

Od tak dawna pragnąłem się jej pozbyć, a teraz potrzebowałem jej bardziej, niżbym się spodziewał. Karma to naprawdę suka.   

Romans, który rozpoczął się dość przewidywalnie, od razu mnie wciągnął, a ja pozbyłam się wszelkich uprzedzeń, na całego wkraczając do świata głównych bohaterów. Melanie Moreland wywarła na mnie naprawdę dobre wrażenie nie tylko przez swój styl, ale również kreacje postaci, ich przeszłość, demony oraz dylematy w obecnym życiu. Na pozornym schemacie zbudowała solidną powieść, która na pewno zostanie ze mną na dłużej. Zaskoczyło mnie to, jak szybko dotarłam do końca, czując się tak, jakbym dopiero co zaczęła swoją przygodę z „Przeklętym kontraktem”. I szczerze? Chętnie sięgnę po nią jeszcze raz, a nieczęsto odnajduję książki przypadające mi do gustu w tak dużym stopniu. Przez pewne wydarzenia mojego życia ostatnie sceny z Penelope sprawiały, że musiałam przerwać lekturę. Pomyślałam wtedy jak wielkie wrażenie wywarła na mnie ta książka… jak bardzo chwyciła za serce, abym całkowicie kupiła każdy opisany wątek oraz pomysł autorki.     

Coś, co miało być grą stało się rzeczywistością.      

Jedynym minusem całości była ta przeklęta okładka, bo w ogóle nie trafia ona w moje gusta. Ale czym jest część wizualna, gdy środek tak bardzo imponuje? Niczym, bo chętnie przeboleję drobny niesmak, sięgając po tom drugi oraz dodatek, jeżeli wydane zostaną w języku polskim. Mam ogromną nadzieję, że tak właśnie się stanie, bo za nic nie przegapiłabym dowiedzenia się, co los przygotował dla Richarda oraz Katharine, a patrząc na to, jak zakończono pierwszy tom, czeka nas sporo zmian!     

Polecam tę pozycję naprawdę gorąco. Mam nadzieję, że spędzicie przy niej dobre chwile i będziecie bawić się podczas czytania tak dobrze, jak robiłam to ja!        





OPIS
Richard VanRyan był cholernie dobry w swoim biznesie. Parł do celu jak taran, z całą bezwzględnością. Jeśli po drodze kogoś zniszczył — przyjmował to z obojętnością. Nie miał skrupułów i nie liczył się z nikim. Jeśli pojawiała się przy nim jakaś kobieta, była jego zabawką najwyżej przez kilka nocy. Podobnie postępował ze wszystkimi: pozbywał się każdego, kto okazywał się nieprzydatny w osiągnięciu konkretnego celu. Richard żył, jak chciał, i robił, co chciał. Był zimnym, wyrachowanym i amoralnym typem. Niebieskooka, drobna Katharine Elliot była osobistą sekretarką Richarda. Nie cierpiała tego zajęcia i nie znosiła swojego szefa — z wzajemnością. Dla Richarda była „pieprzonym ideałem”. Według niej natomiast Richard był wrednym, despotycznym tyranem. Trzymała się jednak tej pracy i pokornie znosiła wszelkie szykany — bardzo potrzebowała pieniędzy. Niekiedy, aby się odegrać, trzeba zacisnąć zęby i robić to, na co nie ma się najmniejszej ochoty. Ale jeśli dzięki temu uderzy się mocno i boleśnie — warto. Właśnie dlatego któregoś dnia Richard złożył Katharine zadziwiającą propozycję. Po prawdzie nie było w niej niczego szokującego — mężczyzna po prostu potrzebował wiarygodnie wyglądającej narzeczonej, a w pracy miał przecież idealną kandydatkę. Problemem, że oboje się nie znoszą, postanowił chwilowo się nie zajmować. Czy ta wysmakowana mistyfikacja miała jakiekolwiek szanse powodzenia? Czy ludzie, którzy się nie cierpią, mogą zachowywać się jak zakochana para? A jeśli coś między nimi zaiskrzy? Czy oboje mogą się zmienić dzięki sile miłości? Co się stanie, gdy umowa się skończy? Dotrzymaj warunków umowy — tak jak obiecałaś!




Tytuł: Przeklęty kontrakt
Autor: Melanie Moreland
Ilość stron: 423
Wydawnictwo: EditioRed
Kategoria: literatura obyczajowa, romans
Wydanie: 23 marca 2021



Za możliwość przeczytania oraz recenzji dziękujemy wydawnictwu: 



0 comments