[PRZEDPREMIEROWA RECENZJA PATRONACKA] Rówieśniczka Diabła – Caroline Angel
Maeve i Gabriel myśleli, że miłość w świecie pełnym brutalności ma prawo istnieć, a ich uczucie, rozwinięte jeszcze w latach nastoletnich, przetrwa każdą przeciwność. Liczyli, że nic złego ich nie dosięgnie, a skoro mają siebie, są silniejsi niż cokolwiek innego. Zostali jednak zmuszeni do rozstania, które przypieczętowali przysięgą: w ciągu następnych dziesięciu lat odnajdą się, choćby mieli przebyć całą kulę ziemską.
W tym czasie jednak Maeve umarła – w każdym razie dla ukochanego, który nie mogąc się pogodzić z jej rzekomą, potwierdzoną przez jego ludzi stratą, wyjechał, przejmując kontrolę nad gangiem motocyklowym znajdującym się aż na Alasce. Tak naprawdę jednak dziewczyna dalej tkwiła w sidłach apodyktycznego brata, który znęcał się nad nią psychicznie i fizycznie. Zrobił z jej samooceny papkę, a jej kobiecość upodlił, przez co Maeve nienawidziła się pod każdym względem. Jedyne, co trzymało ją przy życiu to myśl o obietnicy, której termin ważności niedługo wygasał. I to właśnie to popchnęło ją do próby ucieczki z życia, stanowiącego jej własne więzienie. W chwili, gdy ostatni żyjący członek jej rodziny spróbował zadać siostrze ostateczny cios, odważyła się sięgnąć po pomoc i uciec. Wreszcie spróbowała zawalczyć o lepszą przyszłość, która była bliżej, niż mogła przypuszczać.
Caroline Angel rozpoczęła kolejny rok w wyjątkowy sposób, świętując premierę kolejnej powieści jeszcze w styczniu. Wydając „Rówieśniczka Diabła” postawiła poprzeczkę naprawdę wysoko i zapowiedziała, że jest jedną z tych autorek, do których ten rok całkowicie należy. Maeve oraz Gabriel podbili serca czytelników, którzy mogli im tylko szczerze współczuć oraz kibicować na wspólnej drodze. Nic dziwnego, że gdy spotkali się ponownie, po tylu latach rozłąki, więź bratnich dusz wygrała, a oni odnaleźli szczęście, którego nie chcieli stracić chociaż na moment.
Pamiętam każdy dzień, każdą naszą rozmowę i każdy dotyk jego ust na moim ciele. Tylko ten mężczyzna sprawiał i nadal sprawia, że czuje się w pełni sobą. Przy nim nie muszę ukrywać emocji, mogę swobodnie wyrazić swoją opinię bez strachu, że zostanę za to brutalnie pobita.
Zwroty akcji oraz masa emocji to coś, czym Caroline Angel – teraz wydająca również pod prawdziwym nazwiskiem – przyciągnie do swoich powieści niejednego czytelnika. Niespełna trzystustronicowa powieść skrywa na swoich kartach opowieść o bólu, stracie oraz nadziei na lepsze jutro. Przede wszystkim jest to jednak lekcja tego, że należy ufać czasowi oraz ludziom, których się kocha, bo jeżeli naprawdę im na nas zależy, zawalczą o wspólne życie.
„Rówieśniczka Diabła” pokazuje również, że stereotypy są naprawdę krzywdzące. Pozornie mała, czuła na krzywdy społeczność, do której wkroczyła Maeve szybko pokazała prawdziwe oblicze, kolejny raz skazując ją na poczucie osamotnienia oraz niesprawiedliwości. Ostatecznie również to właśnie ludzie, którzy mieli być dla niej dobrzy ponownie zadawali najgorsze ciosy. Ciosy, odpierane z pomocą degeneratów, o których krążyły same najgorsze plotki oraz spekulacje.
Karolina Kołbuc dała nam lekcję pokory i tego, aby nie skreślać od razu każdej pozornie złej osoby. Pokazała, że w ludziach skrzywdzonych przez los często znajduje się ogrom dobra, które trzeba wykrzesać z odrobiną cięższej pracy, zrozumienia oraz cierpliwości. Z niezwykłą dumą więc objęłyśmy „Rówieśniczkę Diabła” patronatem medialnym, szerząc morał zawarty w pozornie prostym romansie porównywalnym do „Romea i Julii”, a Was zachęcamy do zamawiania swoich egzemplarzy!

0 comments