Gdy skończy się sierpień – Penelope Ward


Mamy taką zasadę z Novą, by wymieniać się autorami i dać drugiej połówce Kreatywnego teamu poznać pisarza, który i nam się podobał. Penelope Ward podbiła już jedno serce naszej dwójki, a teraz przyszedł czas na mnie.
Gdy dzięki uprzejmości wydawnictwa Editio Red nasza półka powiększyła się o kolejny egzemplarz recenzencki, czułam, że to ja spędzę kilka przyjemnych godzin z Noahem i Heather. I czułam też, że ten czas nie będzie zmarnowany.

"Gdy skończy się sierpień" to opowieść o dwudziestoletniej dziewczynie, która poturbowana przez los musiała nieco zmienić plany i pozostać w domu niedaleko jeziora, gdzie wraz z cierpiącą na depresję matką wynajmuje domek letniskowy dla osób poszukujących chwili oddechu od codziennych spraw. Takim nowym lokatorem okazuje się Noah – trzydziestokilkuletni fotograf, który od razu wpada w oko młodej bohaterce. Niestety różnica wieku sprawia, że mężczyzna nie traktuje młodej kobiety poważnie. Infantylne zachowanie Heather wprowadza czytelnika w rozdrażnienie, a ja nie mogłam uwierzyć, że dziewczyna jest tylko o trzy lata młodsza ode mnie i powstrzymywałam się przed upewnieniem, że nie ma pięciu lat i dwóch kiteczek związanych gumkami z kokardką. 

Nic nigdy nie bolało mnie bardziej niż to, że musiałam cię pragnąć, ale nie mogłam cię mieć. 

Życie Heather pomimo młodego wieku nie było usłane różami – samobójcza śmierć siostry oraz ciężka depresja matki sprawia, że jest naznaczona bardziej niż niejedna starsza osoba. Obecność mężczyzny jest dla niej swoistym oderwaniem od smutnej rzeczywistości, a kolejne dni znajomości zacierają zgrzyty z pierwszych kontaktów. Noah przyjeżdża nad jezioro z misją, którą skrupulatnie ukrywa przed nową przyjaciółką i wie, że nie jest to odpowiedni czas na romanse, zwłaszcza z nastolatką, za jaką ma Chadwick. Jednak z każdą kolejną chwilą Cavallari zaczyna dostrzegać w niej cechy, które uatrakcyjniają ją w jego oczach. Wspólne chwile pchają tę dwójkę w swoje ramiona, tworząc uczucie, do którego oboje boją się przyznać, bo wiedzą, że nie mogą pozwolić sobie na nic więcej, a ich drogi rozejdą się, gdy sierpień dobiegnie końca. 

Nie należała do mnie, choć chwilami wolałbym, aby było inaczej.

"Gdy skończy się sierpień" nie jest zwyczajnym romansem. To książka o wolno budzącym się uczuciu, którego nie można skonsumować. A przekroczenie niektórych granic wydawało się wręcz nielegalne. Dwójka bohaterów z przepaścią wiekową, których łączy wspólny punkt z przeszłości, ostatecznie postanawia nie opierać się losowi i dać ponieść chwili. Namiętne momenty stają pod znakiem zapytania, gdy na posiadłość znajduje się kupiec, a Heather ma zacząć szkołę pielęgniarską, o której tak długo marzyła. Jednak miłosne historie nauczyły mnie, że jeśli się kocha, to znajdzie się wyjście. A może to był mój związek na odległość, przez który niemal żyłam w samolocie. I tu kilometry nie mają znaczenia, a parze udaje się przetrwać rozłąkę. Do czasu, gdy w oczy nie zagląda im śmierć, a cała sielanka zostaje przerwana telefonem ze szpitala.
Penelope Ward to mistrzyni romansu, który rozkręca się w połowie, gdy czytelnik jest przekonany o płytkości historii. Mroczna przeszłość, problemy osobiste i rozterki miłosne nadają realizmu "sierpniowej" opowiastce, a autorka w poruszający i emocjonalny sposób ukazała rodzące się uczucie i walkę o nie, dodając morał, że wiek i staż znajomości nie mają znaczenia. 



OPISRok temu Heather Chadwick miała jeszcze naście lat i sporo planów na przyszłość. Niestety, wszystko się zmieniło. I to na gorsze. Jej ukochany zdradził ją przy pierwszej lepszej okazji, a starsza siostra Opal popełniła samobójstwo. Dodatkowo stan zdrowia matki poważnie się pogorszył i zamiast wyjechać na studia, dziewczyna musiała zostać w domu, by zapewnić rodzicielce odpowiednią opiekę. Wszystko wokół Chadwick stało się rutynowe i przewidywalne. Ledwo dwudziestoletnia dziewczyna wpadła w wir męczących obowiązków. Wydawało się, że swoje najlepsze lata spędzi przy łóżku rodzicielki. Inny scenariusz nie wchodził w grę. 
Noah Cavallari fascynował ją od samego początku. Przyjechał do miasta na lato, by odpocząć. Zdaniem dziewczyny wyglądał idealnie, a do tego był silny, męski i opiekuńczy. Niestety, poza przyjaźnią nie zamierzał zaoferować Heather niczego więcej. Może dlatego, że był kilkanaście lat starszy, a może z powodu prześladującej go przeszłości. Niezależnie od tego, gdzie przebywał i jak ciężko pracował, wciąż nie mógł odnaleźć spokoju. Nie chciał miłości dziewczyny, choć jej piękno i dobroć wywarły na nim ogromne wrażenie. Bo przecież gdy lato się skończy, będzie musiał wyjechać... 
Z kart tej książki przeczytasz przepiękną historię o uczuciu rodzącym się z przyjaźni i nieśmiałej fascynacji. Przekonasz się, jak piękna jest bliskość i porozumienie dusz, dzięki którym każdy dzień nabiera blasku. Zrozumiesz, jak trudna bywa odpowiedzialność i poświęcenie, gdy trzeba dokonać wyboru. Zakochać się u progu lata jest łatwo, ale czy ta miłość ma szansę, by dotrwać do jesieni? 
Co zrobisz, gdy lato się skończy?




Tytuł: Gdy skończy się sierpień
Autor: Penelope Ward
Ilość stron: 296
Wydawnictwo: Editio Red
Kategoria: literatura obyczajowa, romans
Wydanie: 9 czerwca 2020


Za możliwość przeczytania oraz recenzji dziękujemy wydawnictwu:


                  

6 comments

  1. Ciągle jeszcze nie poznałam twórczości tej autorki. Muszę to zmienić. 😊

    OdpowiedzUsuń
  2. Fajnie opisana recenzja 🙈 Jeszcze nie miałam okazji czytać książek tej autorki, ale jako, że jestem książkoholikiem to na pewno to nadrobię ☺️

    OdpowiedzUsuń
  3. Autorki nie znam,a książka mimo że z romansami mi nie po drodze zapowiada się ciekawie ;)

    OdpowiedzUsuń
  4. Nie znam jeszcze twórczości tej autorki, ale czytaj i opis i recenzję dochodzę do wniosku, że przynajmniej ta powieść mogłaby przypaść mi do gustu 😊

    OdpowiedzUsuń
  5. Choć gatunek nie mój, to jednak coś mnie w niej intryguje 😁

    OdpowiedzUsuń
  6. Nie słyszałam wcześniej o tej książce (chociaż o autorce tak). Brzmi naprawdę ciekawie, lubię kontrowersyjne związki, a już zwłaszcza doceniam to, gdy uczucie budowane jest powoli. Nie ma nic nudniejszego niż miłość, która spada jak grmom z jasnego nieba. Muszę zapamiętać ten tytuł, bo coś czuję, że przypadnie mi do gustu.

    OdpowiedzUsuń